1. Życie lubi zaskakiwać (V) - Nowe…


    Data: 29.06.2020, Kategorie: rodzina, uwodzenie, miłość, Autor: CichyPisarz

    ... front armii dyplomatów, którzy do uzyskania celu, używali języka w formie dwuznaczności i niedopowiedzeń, zarazem znając intencje i cele oponentów. W ogóle nie rozmawiali o tym, co ich kiedyś łączyło, choć nienazwane rzeczy należało w końcu nazwać i na dobre głęboko zakopać. Tyle że Anna chyba tego nie chciała.
    
    "Na co ona liczy?" - dziwił się. Przecież od lat tworzył z jej córką partnerski związek i oboje wciąż kochają się jak kiedyś, a nawet bardziej. Łącząca ich miłość wciąż ewaluowała i dojrzewała. Nie był w stanie pojąć, że matka mogłaby chcieć zaburzyć, zburzyć, zniszczyć szczęście córki tak niskimi pobudkami i własnym samolubstwem. Stałaby się wyrodną matką! Wciąż nie potrafił pojąć motywów postępowania Anny. Kiedyś uwodziła go nieświadomie, bo nie wiedziała o nim i Mai, ale teraz było już inaczej, a nadal go kokietowała, wręcz naciskała.
    
    W jego ocenie ta cała sprawa z kiedyś teraz wyglądała zupełnie inaczej. Fakt, wtedy było to nie w porządku wobec wielu osób, ale wtedy był nieopierzonym młodzianem, jego relacja z Mają była niejasna, w dodatku on był sam, a ciotka taka... pociągająca i apetyczna. I tak, pragnął wtedy ciała cioci Anny jak niczego na świecie. Hormony robiły swoje, pamiętał te momenty, kiedy na samą myśl o cioci członek zamieniał się w skałę. Po czym wdarła się w jego życie Maja, jako najwspanialsza dziewczyna pod słońcem. I wtedy zaczął się ten cały miszmasz.
    
    Jednak teraz, Anna, nie powinna nawet myśleć o czymkolwiek, a te teatralne ...
    ... kokieteryjne zachowania mogłaby sobie podarować i nie mieszać mu w głowie. Tyle że on czuł się na swój sposób spokojny, silny, odporny. Był silny miłością do Mai. Dojrzał, nie działał impulsywnie, a instynkt łowcy już dawno zepchnął na margines swoich pierwotnych potrzeb. Partnerka dawał mu wszystko, a nawet jeśli nie, to tego "niby wszystkiego" po prostu od życia nie oczekiwał. Kochał Maję najprawdziwszą miłością i tego był pewny. Nie mógłby jej stracić przez jakieś chwile słabości, czy prymitywne zachcianki, na które obojętny nie był, ale serce i rozum były w tej grze po jego stronie.
    
    Anna nie dawała za wygraną. Celowo była czasem dla Włodka zimną suką, dla wzmocnienia pożądania przeplatał to uwodzicielskimi spojrzeniami, frywolnym szeptaniem do ucha, gestami na granicy przyzwoitości, ale jeszcze nie nieprzyzwoitymi. Kładła dłoń na jego ramieniu, trzymała ją tam nieco dłużej niż wypadało, po czym obracała to w pełni obojętne zachowanie. Kiedy coś jej podawał, jej palce stykały się z jego, i też ułamek sekundy dłużej niż powinny. Tylko słowa, których nikt poza nimi nie mógł uchwycić, zdawały się jednoznacznie kierować go w stronę romansu, który Anna chciała odnowić, nie patrząc na to, że uwodzi teraz jakby męża córki. Nie zgadzała się z powiedzeniem: "Pies nie weźmie, jeśli suka nie da". Ona rozumiała życie inaczej, ona miała swoje motto: "Suka chce, pies ma wziąć". Ona znowu chciała poczuć te emocje, kiedy bałamuciła Włodiego, kiedy nie okazując swojej słabości, czuła ucisk w ...
«12...789...25»