1. Z widelcem przez życie


    Data: 29.06.2020, Kategorie: stypa, Autor: Indragor

    ... Tego pożegnalnego dnia byłyśmy, można powiedzieć, na skraju załamania. Gdy powiedział, że zaraz po zakończeniu roku szkolnego wyjeżdża, byłyśmy niepocieszone. Postanowiłyśmy urządzić mały „wieczorek pożegnalny”. Właściwie to było popołudnie pożegnalne. Przygotowałyśmy, obie, różne słodkości i zaprosiłyśmy do mnie, tak na dwie godzinki w porze, w której nikogo prócz nas nie byłoby w domu. Założyłyśmy jasnoniebieskie, króciuchne obcisłe poszarpane dżinsowe spodenki, „obgryzione”, jak mawiał Marek, i T-shirty. Ja ciemny, Wiola biały. Specjalnie tak się wystroiłyśmy, bo Markowi dziewczyny w takich ciuchach najbardziej się podobały. A że było to ostatnie nasze spotkanie, szczególnie zależało nam na zrobieniu jak najlepszego wrażenia, czyli przyjemności Markowi. Nawet myślałam o założeniu mikro spodenek, też dżinsowych, ale musiałabym je kupić, a nie wiem, czy mama by się zgodziła. Poza tym uważam, że dziewczyna jest bardziej ponętna, jeśli zbyt dużo nie odsłania. Przynajmniej na początku.
    
    – Rany – rzucił z podziwem, gdy wszedł do mieszkania i zobaczył nas tak wystrojone – tirówki pierwsza klasa!
    
    – Dzięki. – Obie odpowiedziałyśmy, a ja dodałam zaczepnie:
    
    – Dopiero co wróciłyśmy z autostrady. Jakoś musiałyśmy zarobić kasę na twój wieczorek pożegnalny, a co sobie myślałeś?
    
    – Nic nie mówię, nic nie mówię. – Zamachał otwartymi dłońmi, pożądliwie obmacując nas obie wzrokiem, ku naszej satysfakcji.
    
    Jak weszliśmy do mojego pokoju, Wiola nieopatrznie rzuciła:
    
    – ...
    ... Przygotowałyśmy się na twoje pożegnanie, ale może jesteś głodny, może chciałbyś coś specjalnego. Zrobimy wszystko, co zechcesz, jeśli tylko mamy.
    
    – Hm… – zastanowił się. – Mogłybyście zdjąć te seksowne ciuszki całkiem. Taki rozbierany wieczorek, co wy na to?
    
    – Prawie wszystko – dopowiedziałam pośpiesznie.
    
    – Tak myślałem… Ech, chociaż niemal udało mi się z was zrobić porządne wycieruchy, to jeszcze musicie się trochę podszkolić, ale ja już nie zdążę – westchnął z rezygnacją.
    
    – Przepraszamy – udałam zawstydzenie – będziemy się starały pracować nad sobą.
    
    – O to właściwa postawa. – Uśmiechnął się zadowolony.
    
    „Wieczorek” przeciągnął się trochę i gdy zbliżał się czas pożegnania, zrobiło mi się żal, że to już koniec. A jak mówiłam, gdy czegoś lub kogoś jest mi żal, to robię głupie rzeczy. No i właśnie w tym momencie odezwała się we mnie „Ida sierpniowa”. Zachciało mi się dobrego uczynku.
    
    Tylko dlaczego Wiola mnie tym razem nie powstrzymała?! Zwykle taka rozsądna! Zawsze, gdy była w pobliżu, potrafiła mnie uratować od zrobienia czegoś głupiego, a teraz… Do dziś nie mogę uwierzyć, że obie to zrobiłyśmy, ale jakby co, nie żałuję.
    
    W pewnej chwili przeprosiłam Marka, że musimy coś obgadać i wyciągnęłam Wiolę za drzwi na „naradę bojową”. To była chyba najkrótsza w historii nasza narada. Powiedziałam, że powinnyśmy coś zrobić, aby nas zapamiętał. Kilka razy go oszukałyśmy, trochę nieładnie, to teraz musimy mu to jakoś zrekompensować. Powiedziałam jeszcze, że skoro mu tak ...
«12...272829...46»