Z widelcem przez życie
Data: 29.06.2020,
Kategorie:
stypa,
Autor: Indragor
... napierającej na mój goły tyłek, jego sztywnej męskości.
Po niezbyt długiej przerwie na miętoszenie cycków nagle... trzask-prask, dał mi naprawdę potężnego klapsa w mój goły wypięty tyłek! Zaskoczona wrzasnęłam z bólu. Aż podskoczyłam. Zupełnie się tego nie spodziewałam! Łzy napłynęły mi do oczu, tak mi przywalił! W myślach tylko jęknęłam: za co, przecież się staram. Nic jednak nie powiedziałam.
Natychmiast po tym, nie dając mi chwili na oddech, ponownie zdecydowanie zaatakował myszkę. Oczywiście od tyłu. Dosłownie atakował. Wchodził mocno, szybko, gwałtownie, wywołując już niekontrolowany głośniejszy jęk rozkoszy i zaraz potem wysuwał się wolniej. Wbijał się w nią z wielką siłą i wolno wycofywał. Czułam wręcz, jakby dosłownie przedmuchiwał mnie całą. Potężne impulsy i zaraz potem obezwładniające fale rozkoszy. Robił to tak, że zmuszona byłam mocno złapać się obiema rękami za brzegi stolika, z obawy, abym przy którymś takim silnym pchnięciu zwyczajnie nie wpadła na stolik całym ciałem. To, co do tej pory przeżyłam, było niczym naprzeciwko tej odbierającej świadomość ekstazy. Najgorsze, że najbardziej lubię, jak mężczyzna, bo przecież nie chłopczyk w moim mniej więcej wieku, bierze mnie sobie od tyłu. To były takie słodkie tortury!
Nawet studenciak nie wytrzymywał porównania. Tamten robił szybko swoje, za szybko, był pospolitym ruchaczem. Ten smakował seks, mnie, moją myszkę z wypełniającym ją i w dodatku wypływającym soczkiem. Tamten był zwykłym szamaczem ...
... hamburgerów, ten był wykwintnym smakoszem, koneserem kobiet. Takich jak ja. Czułam, że powoli zaczynam dochodzić. Z gardła cały czas wydobywały się silniejsze dźwięki, w rytm jego mocnych pchnięć. Nieoczekiwanie przemknęło mi przez myśl, będąc tak brutalnie posuwaną od tyłu, że jestem brana jak ostatnia zdzira. Markowi się nie udało, a jemu tak, uczynić ze mnie wydzierającą się dziwkę. Nie wiem czemu, ale teraz ta nagła świadomość, że jestem traktowana jak dziwka, choć na pewno nie była to prawda, tylko moje wyobrażenie, sprawiła mi niezwykle błogą przyjemność, aż z myszki wypłynęła kolejna porcja soków.
Było już blisko coraz bliżej, jeszcze chwila… czułam się jak surfer uciekający przed wysoką falą, ale już wie, że zaraz go zaleje, tym bardziej że byłam spocona. Cała zadrżałam mocno jak zawsze tuż przed ogarniającym mnie orgazmem. Stęknęłam na jego progu, dotknięta jego falą, by zaraz wychrypieć głośno i ciężko „oooch”.
– Ciszej bądź – mruknął samiec, słysząc mój głośny jęk.
Tylko że ja nic na to nie byłam w stanie poradzić, przytłoczona, oszołomiona, zamroczona, rozłożona na łopatki przez własny orgazm. To działo się bez mała obok mnie, niezależnie od mojej woli. A jeszcze łapałam powietrze jak ryba wyjęta z wody. Samiec za to, nie przejmując się moim stanem, nadal pchał mnie mocno i brutalnie. Dopiero po kilkunastu sekundach gwałtownie wyszedł ze mnie, jakby przerwał w połowie. Pomimo przeżytego orgazmu, takie gwałtowne wyjście wywołało we mnie ukłucie niedosytu. To już? ...