Kryzys tożsamości (VI) - Epilog
Data: 05.07.2020,
Kategorie:
bdsm
inne,
Autor: CichyPisarz
... - Klęknij tutaj - wskazała miejsce tuż przed kroczem. - A teraz pij! - wykonała niespodziewany ruch, przechylając kryształowy kielich i wylewając strużkę trunku w okolicy wzgórka łonowego. Wino spływało po wydepilowanej skórze, bruzdach i zagłębieniach sromu, ku odbytowi, po czym zaczęło kapać wprost do ust Marleny. Kropla za kroplą, czasem bardziej wartka stróżka, wszystko znalazło się w ustach zachwyconej pomysłem podwładnej. Różowe fałdki tworzyły kaskady dla strumieni napoju, który docierał do każdego zagłębienia, niosąc ze sobą napotkane krople pełnej feromonów wydzieliny. Po chwili Marlena wylizała wilgotny zakątek, wciąż mokry od wytrawnego trunku i zmieszany teraz z pochwową wydzieliną, mający w sobie nuty smakowe owoców morza.
Kiedy w ciele Katarzyny robiło się bardzo, bardzo gorąco, a drogi nerwowe promieniowały od erotycznych impulsów, wstała ze stołu i zaszczyciła uwagą posłusznie przyglądającego się kobiecym perwersjom mężczyznę.
Zbliżyła twarz do jego głowy tak blisko, że czuł jej świeży oddech przesycony wonią wina. Chwyciła sterczącą pałę i pieszcząc ją dłonią szykowała go do nagrody za wytrwałość, wystarczyło kilka sekund, w sumie od razu był gotowy. Odgrywana przed chwilą scena była wystarczającą motywacją do ciągłego utrzymywania pokaźnego wzwodu.
- Chodź tu - przywołała niedawną partnerkę.
Pomogła nabić się stojącej tyłem Marlenie na sterczącą pałę. Kaśka słyszała dudnienie własnego serca, biło tak głośno, jak basy w samochodzie czarnych ...
... gangsterów, tyle że w jej piersi dudniło w zdecydowanie krótszych interwałach. Musiało tak być, przechodziła do punktu kulminacyjnego spotkania. Jeszcze się trochę wahała, jeszcze nie było za późno na wycofanie planu z wcielenia go w życie. Nie! Obiecałam, że to zrobię. Muszę! - mówiła do siebie w myślach, kiedy naszły ją wątpliwości. Szybko je rozwiała, tym bardziej słysząc pomruki dobijającej się do ciała uwięzionego Marleny. Mruczała niczym jurorka programów kulinarnych, smakująca arcydzieło przyszłego mistrza kuchni.
- Wal ją! - dopingowała go kilka razy, a on posłusznie wypełniał zadanie. - A teraz w tę drugą, uwielbia to - wyszeptała mu do ucha po kilku minutach niby nudnego posuwania. Odpięła zamek męskiej maski. - Masz mi dać znać, zanim wytryśniesz - zbliżając usta do małżowiny, szepnęła jeszcze ciszej, w najwyższej konspiracji przed dyszącą z przyjemności koleżanką. - Tuż przed, jasne? - kiwnął nerwowo głową, jakby zbywał jakieś mało ważne słowa.
Czuła ciepło bijące spod maski mężczyzny, męczył się od tej temperatury, włosy miał mocno spocone. Zdjęła okrycie jego twarzy i przyglądała się, jak wpycha nabrzmiałego kutasa w ciasne oczko, które jednak szybko wpuściło tak duży obiekt. Widok był wyjątkowy. Łagodne wzgórki pośladków, wąwóz prowadzący do doliny rozkoszy i tłok wbijający się w ciasny pomarszczony otwór. Katarzyna uśmiechnęła się dumnie. Teraz była kolej, by zadbać o Marlenę. Przyjaciółka podeszła do niej i poluzowała okrycie twarzy. Pretekstem do takiego ...