Dziewczyny Erica 10 - Trzy to za malo
Data: 16.07.2020,
Kategorie:
Fetysz
Autor: Martin Kigalison
Dziewczyny Erica - R10 - Trzy to za mało#Futro #Fetysz Na ostatnią noc przed wizytą w sierocińcu wybrali hotel, który znajdował się tuż obok celu ich podróży. Nie chcieli wynajmować powozu, a tym bardziej iść długo piechotą. Na szczęście dzień nie był deszczowy, ale tak ulice były zakurzone i brudne, tak bardzo, że Laureen przez całą drogę musiała unosić futro, by je nie pobrudzić. Czuła w sobie nasienie Erica, jak fajnie było chodzić z jego śmietanką w sobie. Tego poranka korzystał tylko z jej pupy. Ona opierała się o parapet i, ubrana już do wyjścia w suknię i rysie, mocno się wypinała, a on trzymał ją mocno za biodra i wbijał się w jej węższy otworek z taką pasją, jak gdyby pierwszy raz mu tak się oddawała. Było mu tak przyjemnie, że raz za razem dochodził i natychmiast ruszał do kolejnego finału. A może to perspektywa zobaczenia Sally tak bardzo go rozpalała? Jej było przyjemnie i nic więcej, a on… Doszedł w niej trzy razy nim się uspokoił. Był jeszcze poranek, gdy stanęli przed bramą. Mało co się zmieniło w wyglądzie budynku, wciąż był taki sam szary i smutny. Ale Deanne pisała prawdę. Nie przywitała ich pani Skanske, tylko miła, starsza pani.- Jestem Linda Witterspoon. - przestawiła się.- Eric Donaldson, a to moja piękna żona Laureen. Zarzadczyni spojrzała na rysie noszone przez brunetkę i mało nie zakrztusiła się z wrażenia.- Czym mogę państwu służyć? - zapytała niepewnie.- Czy jest pani Skanske? - odpowiedział pytaniem na pytanie.- Przykro mi, ale pani Skanske nie ...
... żyje. Tak samo jej mąż.- Co się stało? - Eric udał zdziwienie.- Epidemia. Straszna. Przeszła przez miasto. Ale tutaj tylko nas musnęła. Zachorowali państwo Skanske. I zmarli. Kilkoro dzieci też było chorych, ale wydobrzało...- To straszne. My przyjechaliśmy do pani Skanske w sprawie adopcji.- Zostałam wyznaczona przez miasto do opieki nad sierocińcem. - Linda dumnie wypięła pierś, jak gdyby funkcja była dla niej zaszczytem. - Choć nie wiem na jak długo. Po śmierci poprzedniej właścicielki miasto zrobiło kontrolę i wykryło sporo nadużyć. Pani Skanske kiepsko gospodarowała i narobiła długów. Możliwe, że zamkną sierociniec.- A dzieci?- Odeślą do innych placówek.- Ja właśnie przybyłem w tej sprawie. Pewien czas temu adoptowałem stąd trzy dziewczynki... Laureen spojrzała czujnie na myśliwego. To nie było w planie, mieli udawać, że była tylko ona jedna.- To były bardzo dobre podopieczne. Grzeczne i pracowite. Ale do nas też przyszła zaraza. I... - teraz Eric udał, że mu się głos załamuje. - Została tylko ona. Ta tragedia zbliżyła nas do siebie. I miała już 18 lat, postanowiliśmy się pobrać.- Rozumiem. Bardzo smutna historia. Ale proszę do gabinetu, to nie jest miejsce na rozmowę. Po chwili byli w tym samym pokoju, gdzie Eric płacił 40 dolarów za dziewczyny. Pani Witterspoon usiadła naprzeciwko nich i mówiła do mężczyzny, ale jej wzrok wciąż prześlizgiwał się po pięknym futrze jego “żony”.- Więc... - zaczęła dyrektorka.- Więc, jak już mówiłem, Laureen jest stąd, z tego sierocińca. ...