Dziewczyny Erica 10 - Trzy to za malo
Data: 16.07.2020,
Kategorie:
Fetysz
Autor: Martin Kigalison
... mówicie o tym Witterspoon?- By zrobić na niej wrażenie. Że śmierć dziewcząt połączyła mnie i Erica. To bardzo dobry człowiek i kocha nas wszystkie. Chcę również was kochać. Zbudował dom. I szyje futra. Takie jak to. Dla każdej z was będzie po jednym. Wystarczy, że wyświadczycie mu przysługę, właściwie kilka przysług... Jękom i cichym okrzykom nie było końca.- To co, chcecie jechać? Tymczasem traper negocjował cenę. Przygotował aż 200 dolarów, będąc gotowym zapłacić za nowe podopieczne. Ale Linda go zaskoczyła.- Pieniądze? Nie wezmę od pana ani grosza. Niech pan przeznaczy je na posagi dla panien. Bo żadnego majątku nie mają.- Dobrze, prosze pani. - może zbyt chętnie się na to zgodził.- Jeśli żadna z dziewcząt panu nie odmówi, a wątpię by tak było, to może pan zabrać całą ósemkę. Ale pod jednym warunkiem. Weźmie pan też młodsze...- Słucham? - mało się nie zakrztusił.- Panie Donaldson, mam w sierocińcu prawie setkę dzieciaków. I jeśli nie znajdą się dobrzy ludzie, to trafią na ulicę. Jako bandyci lub prostytutki. A pan daje im szansę. Mam 15 dziewczynek powyżej 15 roku życia, nie licząc tych najstarszych. Z chęcią dam je wszystkie panu. Nagle wyobraził siebie jako właściciela własnego haremu, który wchodzi do sali swoich hurys i wybiera jedną, nie, trzy kochanki na najbliższą noc. Każda z nich jest w innym futrze. Cieszą się, że wybrał akurat je i prawie siłą zaciągają go do sypialni. A wśród nich jest malutka Sally…- No, eee… - otrząsnął się z erotycznych myśli, bo poczuł, że ...
... mimo kilkukrotnego, porannego zbliżenia z pupą Laureen znowu ma wzwód. - Dobrze. Ale nie mam transportu, będę musiał je zabierać po kilka naraz. Mam też dom tylko na 10 osób...- Będą musiały się zmieścić. Ale przecież przyszli mężowie pomogą, prawda?- Tak, tak. - będzie musiał pracować za trzech. - Oczywiście. Zgadzam się. Laureen musiała zdjąć futro i dać innym do oglądania, by wyrwać się z kręgu niekończących się pytań. Na szczęście dziś ubrała klasyczną różową suknię z bufiastymi rękawami (która też wywołała okrzyki zdziwienia), a nie wyuzdany gorset od Erica… Odnalazła Deanne i usiadła z nią na boku. Dziewczyna wyglądała jeszcze piękniej niż rok temu. Jej brązowe włosy kręciły się tylko trochę mniej niż Melody, pełne piersi wypychały zbyt małą, spraną suknię i chyba tylko szczęście spowodowało, że Eric nie wybrał jej przy pierwszej wizycie.- Przyjechałaś po mnie… - szepnęła szatynka. - A myślałam, że to tylko sen…- Ja też tak myślałam rok temu. Ale nie przyjechaliśmy tylko po ciebie. Chcemy zabrać kilka z was. Deanne spojrzała na nią bystro, a potem na resztę dziewczyn. Teraz Charlotta brylowała w rysiach. Kręciła się w kółko, a długie poły rozpiętego futra wirowały w powietrzu. Inne tylko czekały na swoją kolej, śmiały się i tańczyły. Żadna z nich nawet nie pomyśli by odmówić propozycji wyjazdu.- Ile?- Nie wiem. Eric ustala to z Witterspoon. Za nas zapłacił Skanske po 20 dolarów. Dziś ma przy sobie 200…- 200 dolarów! To majątek! A futro i suknia też kosztowały sporo. On ...