1. Udawana randka Marty


    Data: 19.07.2020, Kategorie: randka, Mamuśki nieśmiały, pończochy, udawanie, Autor: historyczka

    ... biustem.
    
    - Uważam, że jest pan ciekawym, nietuzinkowym wręcz dżentelmenem, z jednej strony, ze względu na pańską wrażliwość, grację… kulturę bycia, zaś z drugiej strony, ze względu na pańskie ambicje, tak przecież konkretne, na pańską wiedzę i inteligencję...
    
    Pomyślałam sobie, że ja również, właśnie z dwóch stron jestem interesująca dla młodzieńca… Nawet czułam jego wzrok na obu stronach… Miałam wrażenie, że takoż samo świdrował oczami moją pupę, jak wbijał się w rowek między dwiema półkulami.
    
    W takiej sytuacji uwielbiałam popuszczać wodze wyobraźni i wyobrażać sobie, że autentycznie jestem pokojówką, pracującą na kolanach i prężnie wypinającą pupę... I to na oczach pana domu, jakiegoś bogatego hrabiego, który bacznie obserwuje moją pracę. Obserwuje? O nie! On mnie bezczelnie podgląda! Zerka nie tylko w cycki! Ale też bezpardonowo zagląda mi pod moją krótką, zdecydowanie za krótką, spódniczkę! No i widzi wiele... nie tylko to, że jestem w pończochach... A ja, w tej niekomfortowej pozycji, nie dość, że jestem skrajnie zawstydzona... to nic nie mogę innego uczynić, jak tylko kontynuować sprzątanie...
    
    I właśnie w takiej niezręcznej sytuacji, dopada mnie władczy pan domu, w którym się najęłam. Nagle bezceremonialnie zadziera mi spódnicę... gdy przerażona drętwieję, on wymierza tęgie klapsy, by pokazać, kto tu rządzi, a potem... potem robi swoje. Bez pytania wydobywa swą wielką buławę i demonstruje mi ją, bym wiedziała, co mnie czeka. Po czym natychmiast nakierowuje ją ...
    ... na moją muszelkę... Moje skąpe stringi szarpnięciem odsuwa na bok. Trzyma mnie za biodra, zmuszając, bym wypięła się jeszcze mocniej, po czym zdecydowanym ruchem napiera na moją piczkę. Czuję, że jako posłuszna pokojówka, powinnam być w pełni uległa wobec swego pracodawcy. Zatem spolegliwie się wypinam i gościnnie przyjmuję jego twardą pałkę w mej ciasnej grocie, wzdychając przy tym i pojękując, oczekując bardzo mocnych pchnięć... bardzo ostrego pieprzenia...
    
    Lubek zapewne zdziwił się mocno, dlaczego będąc wypiętą na podłodze, nagle przerywam pracę, przymykam oczy i głęboko wzdycham...
    
    Tak bardzo polubiłam przychodzić do pokoju Lubomira, że wykorzystywałam ku temu najdrobniejsze preteksty. A może to jakieś moje uczucia opiekuńcze… (zgoła macierzyńskie?) brały górę? Nawet przychodziłam prasować jego rzeczy. Uwijałam się przy tym zgrabnie przy desce do prasowania, gdy on leżał na łóżku i czytał. No tak, czytał… To znaczy, wtedy to już chyba nie za bardzo był w stanie czytać. Po prostu nie odrywał ode mnie wzroku.
    
    Z czasem, chyba coraz nachalniej wpadałam do pokoju Lubomira. Zadeklarowałam się także ze ścieleniem mu łóżka (chyba, jako jedynak i nieco maminsynek, nigdy tego nie robił). To była świetna okazja, żeby ujrzeć go w samych slipkach. Bardzo mnie to ekscytowało. Zresztą jego też. Wyraźnie to było widać…
    
    - Panie Lubku, jak pan widzi, nie tylko lubię sprzątać, ale w ogóle lubię porządki i… lubię czuć się potrzebna, ale jako samotna kobieta… niestety nie mam się ...