1. Udawana randka Marty


    Data: 19.07.2020, Kategorie: randka, Mamuśki nieśmiały, pończochy, udawanie, Autor: historyczka

    ... podoba?
    
    Młodzieniec znów stracił język w gębie, gdy się na mnie gapił. Trochę nawet wstydził się patrzeć mi w oczy.
    
    Strój pokojówki był dla mnie rodzajem fetyszu, czułam się w nim tak kobieco i tak seksownie, jak w żadnym innym. Wszak sugerował, że jestem jakby służącą… jakby na usługi. Dlatego, gdy założyłam go, idąc na sprzątanie do Lubka, byłam niezwykle podniecona. Czekałam, co powie, patrząc mu prosto w oczy. W końcu przemógł się.
    
    - Wygląda pani zjawiskowo... w tym stroju...
    
    Po czym zapłonił się.
    
    - Doprawdy? - dopytywałam się, chcąc sprowokować go do konwersacji - może to przez te falbanki i koronki?
    
    Wiedziałam doskonale, jak takowe fatałaszki działają na ród męski, a zwłaszcza właśnie koronki i falbanki, do tego w połączeniu z kusą spódnicą i wydatnym dekoltem.
    
    - Tak... o tak... - odrzekł lakonicznie, zdradzając potężną tremę.
    
    W stroju pokojówki wprost uwielbiałam pochylać się z miotełką. Wszędzie czaiły się nieprzebrane zastępy okruszków…
    
    - Panie Lubku, a może przeszkadza panu to, że tak ciągle pana nachodzę? – Spytałam kokieteryjnie, doskonale zdając sobie sprawę, jak bardzo chłopak nie może oderwać ode mnie wzroku i jaki jest smutny, gdy oznajmiam, że już wychodzę.
    
    Zazwyczaj nieśmiały, często zapominający języka w gębie, tym razem nadzwyczaj raźno zaprotestował.
    
    - Ależ nie! Pani mi nie przeszkadza! Pani Marto… pani mi nigdy nie przeszkadza i nie będzie przeszkadzać!
    
    Zabrzmiało to niemal, niczym wyznanie miłosne, aż mi się zrobiło ...
    ... cieplej na serduszku. To przyjemne uczucie być utwierdzoną w przekonaniu, że chłopak najwyraźniej mnie lubi, a nawet… bardzo lubi!
    
    – Panie Lubomirze… miło mi to słyszeć – uśmiechnęłam się serdecznie, pokazując zęby, nie przestając pochylać się nad podłogą, tropiąc okruszki – muszę panu wyznać, że ja bardzo lubię z panem rozmawiać, chyba jak z nikim innym tutaj…
    
    - Na prrrawdddę??? – aż się zająknął.
    
    - Naprawdę! Dla samotnej kobiety, ze wsi, jak ja, spędzanie czasu z tak interesującym mężczyzną, to prawdziwa przyjemność… - Powiedziawszy to, sama się sobie dziwiłam, jednak z drugiej strony przyznawałam sobie w duchu, że autentycznie lubię, wręcz uwielbiam spędzać z nim czas.
    
    "Zaraz, zaraz! Kobieto! Czy ty przypadkiem się w nim nie zabujałaś???" - Głos wewnętrzny stawiał mnie do pionu.
    
    Przy sprzątaniu, świetnie czułam się przy ścieraniu podłogi, wtedy byłam w pozycji - na kolanach… pochylona, bardzo pochylona… Uwielbiałam, gdy Lubomir taką mnie bacznie obserwował. Z rozdziawionymi ustami.
    
    – Pani Marto… naprawdę nie przeszkadza mi to, że pani tak nieustannie sprząta… Naprawdę! Twierdzi pani, że lubi ze mną spędzać czas… że jestem interesującym mężczyzną, dlaczego tak pani mnie ocenia??? – mimo, że zmieszany, wielce był zaintrygowany.
    
    – Cóż… panie Lubku...
    
    Jak ja lubiłam takie okazje do komplementowania mężczyzn! Do wbijania ich w dumę.
    
    Tłumaczyłam, nie przestając kręcić szmatą i jednocześnie, najzgrabniej jak umiałam, wywijając tyłkiem i miarowo kołysząc ...
«12...8910...»