ŁOWY
Data: 19.06.2019,
Kategorie:
Humor,
Tabu,
Hardcore,
Autor: dotyk690
... bestia smagnięciem ogona rzuciła martwe ciało pani docent w kąt i wbiła w niego spojrzenie. Nie!!! Zaczął się szarpać na łóżku, próbując się uwolnić. Bestia wyszczerzyła kły w szyderczym uśmiechu i podniosła umazane krwią gigantyczne dildo. Nie, tylko nie to!!! Wrzasnął przeraźliwie, gdy dotarło do niego, co potwór zamierza zrobić. Spróbował się zerwać, ale szponiasta stopa przydusiła go do łóżka. Szarpnął się, ale na próżno. Bestia brutalnie rozchyliła mu nogi i z całej siły wbiła mu gigantyczne dildo w odbyt. Zawył przeraźliwie po raz d**gi, gdy przeszył go potworny ból. Może ktoś usłyszy?! Chciał wrzasnąć ponownie, ale bestia wdusiła mu twarz w poduszkę. Czuł, jak palący ból wędruje coraz wyżej i wyżej, w miarę, jak wbijała dildo coraz głębiej, dziurawiąc wnętrzności. Wduszony w poduszkę z trudem łapał oddech, więc o krzyku nie było już mowy.
Gdy przebiła żołądek, z ust buchnęła mu krew. Przez chwilę docent Ion Srapodesku pomyślał o siostrze, o tym co razem robili. Chyba tak właśnie musieli się czuć gwałceni przez nich chłopcy. I może nawet zrobiłoby mu się ich żal. Ale nie zdążył ich pożałować, bo umarł.
***
Waaaaaaaaaaaaaaaaaaaaargh!!!
***
Od pewnego czasu dochodziły ich wrzaski. Na takich zjazdach było to zazwyczaj normą, ale te wrzaski były jakieś inne. Coś było nie tak.
Andrew Yonderbrack i Jose Yondromahore znali się od dzieciństwa, zresztą w pewnym stopniu byli spokrewnieni. Choć ich rodziny za sobą nie przepadały, to oni byli nierozłączni. Rudy, ...
... zwalisty, wielki jak góra i obrośnięty jak niedźwiedź Teksańczyk i mały, chudy Meksykanin, z wielkim czarnym wąsem nawzajem się uzupełniali. Razem uczyli się w collegu, razem poszli na studia, razem chodzili na dziwki. A w późniejszym czasie razem polowali na małe dziewczynki.
W świecie seksuologów znani byli oficjalnie jako wybitni znawcy w dziedzinie S/M. W bardzo małym gronie znano ich natomiast jako ekspertów od "eliminacji obiektu". Seksu, a częściej i gwałtu, kończącego się śmiercią partnera/partnerki...
Tak... to ich kręciło najbardziej. Jak rozkosz w oczach w oczach ofiary zmienia się w strach, ból, niedowierzanie i żal za odchodzącym życiem. To był właśnie to, co obaj degeneraci uwielbiali. Nie licząc małych dziewczynek i starych rewolwerów.
Czekali teraz na telefon. Ten cholerny Litwin, Mashifilish, czy jak mu tam, obiecał im załatwić malutką Polkę. Nieraz już korzystali z jego usług podczas takich zjazdów. Zawsze wywiązywał się z umowy, ale tym razem się spóźniał.
Kolejny wrzask doleciał ich zza drzwi. To ewidentnie nie był odgłos rozkoszy, a krzyk przedśmiertny. Co jak co, ale na tym się znali. W końcu sami bywali sprawcami takich krzyków. Coś zdecydowanie było nie w porządku.
Spojrzeli na siebie porozumiewawczo. Andrew wydobył z walizki starego Colta Peacemakera, którego używał jeszcze jego pradziadek, służący w oddziałach Texas Rangers. Broń, mimo swego wieku, była w doskonałym stanie.
Podszedł do drzwi i obejrzał się. Mały Meksykanin stał tuż ...