1. ŁOWY


    Data: 19.06.2019, Kategorie: Humor, Tabu, Hardcore, Autor: dotyk690

    ... za nim, z koszmarnie wielkim w jego dłoni Webleyem, niemal równie starym, jak Colt Teksańczyka, i w równie doskonałym stanie. Tego Webleya używał przodek Josego, walczący u boku Pancho Villi. Ale, choć rewolwery były zabytkowe, to amunicja do nich była już robiona współcześnie. Na specjalne zamówienie, tak, aby silne, nowoczesne ładunki nie rozerwały ich zabytkowej, było nie było, broni.
    
    Ostrożnie wyjrzeli na korytarz. Było pusto. Ruszyli ostrożnie, ubezpieczając się nawzajem. Za zakrętem wyszli na długi, prosty odcinek galerii, prowadzącej w stronę krużganków okalających dziedziniec. Przedstawiała przerażający widok. Drzwi do pokoi były pootwierane. Z jednych wystawały nogi, z innych ręka, z jeszcze innych wylewała się na galerię kałuża krwi i wnętrzności. Mały Jose poszarzał na twarzy, mimo ciemnej karnacji. Teksańczyk wyglądał, jakby miał za chwilę zwymiotować. A przecież byli obyci z krwawymi widokami.
    
    Nim jednak zdążyli cokolwiek zrobić, z najbliższych drzwi wyszła kobieta. Nie, nie kobieta.
    
    -
    
    Fuck!!! Madonna Santissima!!!
    
    Ich głosy zlały się w jeden. Co to, kurwa, jest?! Gdy spojrzała na nich, odruchowo szarpnęli za spusty. Bestia podskoczyła.
    
    -
    
    Yeah!!! Die, bitch!!!
    
    - wrzasnął triumfalnie Teksańczyk opróżniając bębenek Colta prosto w wielkie piersi stwora. Meksykanin nic nie mówił, strzelał tylko raz za razem, z zaciśniętymi ustami. Dopiero metaliczny szczęk uświadomił im, że wystrzelali całą zawartość bębenków. Spojrzeli uważnie przed siebie. ...
    ... Dym przesłaniał im widok. W całym pomieszczeniu unosił się ostry zapach kordytu. Zabili to? Z kłębów dymu dobiegł ich syk i ukazała się bestia. Nietknięta. Ich kule nieszkodliwie grzęzły w piersiach betkołaka i spadały na podłogę, czego, na skutek dymu, nie byli w stanie zobaczyć. Co robić?!
    
    Betkołak tymczasem stał i szczerzył złośliwie kły. Po chwili zdali sobie sprawę, że wdycha zapach prochu. Musiało to podziałać na bestię stymulująco. Jej szpony wydłużyły się, z tyłu pojawił się kolejny ogon, tym razem zakończony kolczastą kulą, a między piersiami wyrosła trzecia, równie kształtna i ponętna. Co gorsza... czy na pewno dobrze widzieli??? Z gęstwiny rudych włosów, pokrywających głowę wysunęło się kilka spiczastych wyrostków. Rogi?!
    
    Bestia tymczasem przeciągnęła po nich ślepiami i zatrzymała je na Amerykaninie. Obdarzyła obrośniętego Teksańczyka lubieżnym spojrzeniem, od którego aż pozieleniał. Spojrzeli na siebie bezradnie i rzucili się do ucieczki galerią. Betkołak dopadł ich w dwóch susach, biegnąc na skróty po ścianie. Po patio poniosły się wrzaski bólu i wściekłości, przerywane triumfalnym sykiem potworzycy.
    
    -
    
    Oh, shit!!!
    
    -
    
    Puta!!!
    
    Ściany korytarza zbryzgała krew.
    
    ***
    
    Burza odeszła na północ. Czasem tylko dochodziły do zamku pojedyncze grzmoty. Deszcz przestał padać i tylko z drzew i dachów kapały krople wody.
    
    Betkołak wyszedł z zamku, ciągnąc za sobą suknię. Wrócił już do swej normalnej postaci - rudowłosej, piersiastej kobiety. Kroczyła ...