Ciocia Basia pod namiotem
Data: 20.06.2019,
Kategorie:
Mamuśki
Autor: Marcel
... ciocia.
Zrobiłem to. Uderzyłem ją otwartą dłonią, trochę pod kątem – tak jak widziałem na filmach. Trzasnęło aż miło. Ciocia zawyła. Zacząłem ją ruchać jak burą sucz. Klepałem raz za razem po tyłku i ruchałem pełną parą. Podobało jej się to bez dwóch zdań. Ryczała jak zarzynana krowa. Odgłos klaskających ciał, odgłosy klapsów i jej straceńcze jęki roznosiły się echem w ciemności. Gdyby ktoś nas obserwował z ukrycia miałby niezłą frajdę. Wyobraziłem sobie ten obraz — widok z kilkunastu metrów; młody chłopak dojeżdżający od tyłu ciemnowłosą, dupiatą i cycatą mamuśkę.
W końcu ciocia zawyła agonalnie i wiedziałem, że musiała dojść. Ja też byłem bliski finału. Powiedziałem o tym.
Podniosłem się z kolan i stanąłem nad ciotką. Mój nabrzmiały kutas górował nad jej bezbronną twarzą. Patrzyłem na nią, a ona na mnie, prosto we mnie. Patrzyłem na jej czarne oczy, na jej pełne usta, na piękną buzię. Szybkimi ruchami robiłem sobie dobrze. Zbliżałem się do finału. A ciocia drżała zniecierpliwiona. Była cudowna, idealna. Była moja. I zaraz miała to udowodnić.
– Dochodzę Basiu... – oznajmiłem spełniony. Ciocia wyciągnęła delikatnie języczek. Oczy wciąż miała otwarte.
Przyłożyłem główkę penisa blisko jej ...
... twarzy i zacząłem się spuszczać. Salwa za salwą lądowała na ślicznej buzi ciotki. Nitki spermy pojawiały się na jej czole, na polikach, na nosie, na ustach. Długie, srebrzyste struny trafiały nawet na rozpuszczone włosy. Cała twarz Basi została pokryta białą pajęczyną mojego nasienia. Kiedy skończyłem, złożyłem ostatnich kilka kropel na jej wargach. Pocałowała go, delikatnie spiła te słodkie resztki. Potem spojrzała mi głęboko w oczy. Długo tak na siebie patrzeliśmy. Uśmiechnęła się do mnie. Ciocia Basia. Teraz wydawała mi się najpiękniejsza, właśnie teraz, bo dopiero teraz, całkowicie i ostatecznie, była moja. Tylko moja. Na zawsze. Należała do mnie.
— I jak? — zapytała mnie.
— Kocham cię Basiu — wyznałem.
Ciocia uśmiechnęła się zalotnie i wciąż zaglądając mi w oczy sprawiła, że straciłem dla niej głowę ostatecznie. Powoli, pieczołowicie, jakby z nabożnością, zaczęła ściągać paluszkami spermę z twarzy, którą następnie wkładała do ust. Oblizywała umazane spermą palce, językiem przecierała klejące się wargi. Delektowała się, syciła moim nasieniem. I cały czas patrzyła mi w oczy.
Ciocia Basia...
I choć następnego dnia musieliśmy się rozstać, to nie był koniec. Nie. To był dopiero początek.