Miłość w czasach zombie
Data: 26.08.2020,
Kategorie:
zombie,
akcja,
Brutalny sex
przymus,
Autor: Sztywny
... stuknięta.
- Dlatego musisz mnie pilnować, żebym nie przegięła.
Patrzył na nią intensywnie. Dla odmiany to ona się uśmiechała, nie on. Wypuścił powietrze i rzekł:
- Za mną.
Poprowadził ją kilkanaście metrów dalej i przedostali się przez powybijane szyby samochodu, stanowiącego część lichego ogrodzenia. Po drugiej stronie wszystko wyglądało podobnie tylko bez ożywieńców. Nieopodal stało kilka gospodarstw, a pomiędzy nimi większy budynek. To waśnie z niego leciał dym.
- Co robimy?
- idziemy. Mam nadzieję, że najpierw pytają, a potem strzelają.
Niepokój rósł, jak zbliżali się do centrum osady. Wokół nie było żywej duszy. W pewnym momencie Romek zatrzymał Julkę i wskazał na coś ręką.
- Popatrz, drut.
- I co z tego?
- To jest pułapka. To znaczy, że ktoś tu jest. Od teraz patrz pod nogi.
Wyciągnął pistolet, odbezpieczył i ruszył dalej. Tak samo postąpiła dziewczyna.
Budynek okazał się zakładem, mającym coś wspólnego z mięsem, czego domyślali się po wyblakłym rysunku zwierząt gospodarskich na jednej ze ścian. Wokół stało kilka zabudowań jedno i dwupiętrowych. Dopiero gdy zbliżyli się do wejścia do zakładu, cisza została przerwana:
- Stójcie!
Krzyczącą była starsza kobieta. Wyszła z budynku naprzeciwko zakładu z dubeltówką w ręku. Zobaczyli, że z okien i innych drzwi wychylają się postacie. Wśród nich byli ludzie starsi, w sile wieku, jak i nastolatki. Każdy dzierżył jakąś broń: widły, noże, nawet kosę. Romek dostrzegł jeszcze jedną ...
... strzelbę i pistolet wycelowany w ich dwójkę.
- Nie mamy złych zamiarów.
- Powiedział obcy z pistoletem w ręku. Rzuć to!
Posłuchali i odrzucili swoje pistolety.
- Jesteście od tych dzikusów za siatką?
- Nie! Właśnie przyszliśmy was przed nimi ostrzec.
- Na pewno, wyglądasz jak jeden z nich.
- Nie…
- Bo był jednym z nich. – Julka przerwała Romkowi i wysunęła się do przodu. – Znalazł mnie, ale nie zabił, a nawet pomógł. Uciekł od nich, bo miał dość tego, jak krzywdzili innych. Przyszliśmy wam pomóc. Proszę, nie mamy złych zamiarów.
- Chcą odwrócić naszą uwagę, a tamci już pewnie tu idą! – Wydarł się jakiś staruszek z pierwszego piętra nad kobietą ze strzelbą.
- Zamknij się, Waldek, nie pomagasz!
- Słuchajcie, powoli ściągnę plecak, dobrze?
Chłopak tak zrobił, po czym delikatnie wyciągnął dziwne, wąskie puszki z kółeczkami z boku.
- To są granaty hukowe. Możecie ich użyć do obrony.
Położył je na ziemi i się odsunął.
- Skąd je masz? – zapytała cicho Julka.
- Zajebałem z posterunku.
Starsza kobieta się wahała. Ręce jej drżały od ciężaru strzelby, patrzyła na przemian na intruzów i na granaty.
- Nie macie wiele czasu. Albo nas zastrzelcie, albo wykorzystajcie do obrony.
Słowa Romka podziałały i kobieta odstawiła strzelbę. Gdy podeszła bliżej, więcej osób wychyliło się ze środka. Julka zobaczyła młodą kobietę, bardzo szczupłą, ale z nienaturalnie dużym brzuchem. Głaskała się po nim, patrząc na nią nieufnie.
- Ilu ich jest?
- ...