Miłość w czasach zombie
Data: 26.08.2020,
Kategorie:
zombie,
akcja,
Brutalny sex
przymus,
Autor: Sztywny
... Przyjechali wszyscy, dwadzieścia jeden, ale przypuszczam, że trzech zostanie z tyłu. Dowódcy. – Prychnął. – Staruszkowie, którym już brakuje sił i chęci, żeby wojować, ale uwielbiają wydawać rozkazy.
- Dobrze są uzbrojeni?
- Lepiej od was. Nawet jeśli dodać nasze dwa pistolety.
Kobietę te informacje wyraźnie zmartwiły.
- Co powinniśmy zrobić?
- Zablokujcie pułapki, które po drodze minęliśmy.
- Ale to nasza jedyna szansa…
- Niewiele zdziałają, a tylko sprawią, że tamci będą czujni – Romek wszedł kobiecie w słowo. – To nie są wyszkoleni żołnierze, ale mają doświadczenie bojowe. Nie jesteście ich pierwszą osadą. Naszą przewagą jest zaskoczenie. Zrobimy po mojemu.
- To znaczy?
- Macie jakiś sprzęt grający?
Julka patrzyła z podziwem na Romka. Jeszcze pół godziny temu, chciał tych ludzi porzucić, a teraz wydawał rzeczowe polecenia jak rasowy dowódca. Kobieta, która chwilę wcześniej nie zawahałaby się ich zastrzelić, z ulgą pozwoliła oddać kierowanie obroną chłopakowi.
- Puścicie muzykę w zakładzie, niech tamci myślą, że macie jakieś zebranie, albo wspólny posiłek. Muszą skierować się w jego stronę. Potrzebuję jeszcze czterech osób, które się nie zawahają przed niczym.
Kobieta przywołała dwóch mężczyzn i dwie kobiety. Jeśli zatwardziałe, ponure miny świadczyły o bezwzględności, ci ludzie na pewno nadawali się do tego, co zamierzał im zlecić Romek.
- Kto z was jest najbardziej bezwzględny? – Wysunął się jeden z mężczyzn. – Zbierzesz wszystkich, ...
... którzy nie nadają się do walki i zabarykadujesz się w najdalszym domu. Gdy przyjdzie czas…
- Powystrzelam każdego, kto się zbliży – wtrącił się zadowolony ze swojej odpowiedzi.
- Nie. Jeżeli mój plan nie wypali, będziesz musiał wszystkich pozabijać. Przynajmniej kobiety. To będzie lepsze niż los, jaki zgotują im bandyci.
Mężczyzna zbladł, przełknął nerwowo ślinę i nie wiedział, co ma robić.
- Sławek, zrób tak, jak powiedział. Liczę na ciebie.
Ich liczebność zmalała o prawie połowę. Sławek zabrał dzieci, staruszków, którzy ledwo poruszali się o własnych siłach i ciężarną, którą wcześniej widziała Julka. Zapłakana kobieta zdążyła się jeszcze rozstać z jednym z mężczyzn.
- Czy pozostali z was używali kiedyś granatów?
Wszyscy pokiwali przecząco.
- Wyrywacie zawleczkę, czyli to czarne kółeczko i rzucacie jak najdalej od siebie i najlepiej nie w swoich. Ustawicie się na piętrach, wokół tego placyku. Ci, co mają broń palną, będą na parterze. Kiedy dam znak, rzucicie granaty, każdy po jednym, więc powinny być cztery huki włącznie z moim. Dopiero wtedy wszyscy wychylają się ze swoich osłon, nie wcześniej! Wystrzeliwujecie jeden magazynek i się chowacie. Nikt nie robi nic, dopóki nie wydam rozkazu! Na miejsca!
- Gdzie będziesz? – zapytała Julka.
- Schowam się w budynku. Kilku spróbuje się schować właśnie w środku.
- Idę z tobą.
- Zaproponowałbym, żebyś poszła do domu z dziećmi i starymi, ale wiem, że i tak byś się nie zgodziła.
- Pewnie, że nie! ...