Miłość w czasach zombie
Data: 26.08.2020,
Kategorie:
zombie,
akcja,
Brutalny sex
przymus,
Autor: Sztywny
... podobnie uczynił z drugim. Gdy podniósł głowę, widziała jego zimne zdecydowanie. Cokolwiek zaszło między Romkiem, a jego byłymi kompanami, nie było tam przyjaźni, tylko długo tłumiona niechęć, a może nawet nienawiść.
- Wychodźcie!
Wszyscy powoli opuszczali domostwa, ze strachem i obrzydzeniem podziwiając masakrę. Romek liczył ciała.
- Dziesięć tutaj, cztery w środku, jeżeli najstarsi zostali w wozach, to brakuje jeszcze czterech. Ktoś widział uciekających?
Zanim ktokolwiek odpowiedział, wszyscy usłyszeli strzały z daleka.
- Dzieci! – wrzasnęła starsza kobieta, która zdawała się wszystkim zarządzać.
Kto mógł, zerwał się do biegu. Wszyscy gnali do domostwa na uboczu, w którym schowali się niezdolni do walki. Każdy miał w głowie polecenie Romka, żeby mężczyzna zaczął likwidować wszystkich, jeśli bandyci się zbliżą. Padły kolejne strzały. Kiedy wybiegli zza budynku, zobaczyli ciała leżące na ziemi i ochroniarza w drzwiach, który celował przed siebie.
Niektórzy zaklęli z ulgi, inni krzyknęli z radości. Ukrywający zaczęli wychodzić i wpadać sobie w ramiona. Romek i Julka stali na uboczu. W pewnym momencie dziewczyna stanęła naprzeciwko Romka, popatrzyła mu głęboko w oczy i rzuciła się mu w ramiona. Pocałowali się.
Kolejne godziny spędzili na porządkowaniu pobojowiska. Kilku osadników zebrało ciała na ciągnik i wywiozła je w sobie znanym kierunku. Romek wziął Julię i dwóch innych, żeby sprawdzić, co z samochodami i pozostałymi bandytami. Zakradli się do nich ...
... niepostrzeżenie, tym samym kompletnie ich zaskakując. Chociaż tamci unieśli ręce w geście poddania się, Romek nie miał litości. Ciała wrzucili do pobliskiego rowu, a samochody wprowadzili za prowizoryczny mur osady, który w jednym miejscu okazał się ciężarówką na chodzie. Później Romek z Julką się rozdzielili. Ona została porwana przez inne kobiety, a przywódczyni, przedstawiająca się jako Elżbieta, pokazała Romkowi pokój, który tymczasowo mogli zająć. Był czysty, schludny i przede wszystkim miał wygodny, nieśmierdzący materac.
Romek siedział przed zdezelowanym biurkiem, patrząc przez okno na zewnątrz. Po drugiej stronie, między rzadką zabudową stało pole zboża, a z boku zagroda ze świniami. Nawet stąd słyszał ciche chrumkanie. Uśmiechnął się do siebie.
- O czym myślisz?
Nie wiadomo skąd, wyrosła z boku Julka. Poruszała się niespokojnie, uśmiechała się niewinnie.
- O niczym.
Wskoczyła zwinnie na biurko, rozsiadając się przed nim. Nogi zwisały swobodnie z blatu, przygarbiła się, opierając dłonie o biurko. Patrzyła mu w oczy.
- Dałeś radę.
- No pewnie, miałaś wątpliwości?
- Oczywiście, z tobą to nigdy nie wiadomo. Najpierw gwałcisz, potem wypuszczasz. Najpierw uciekasz, potem wracasz. Zdecyduj się w końcu.
- Te, smarkulo, nie pyskuj do pana.
Kopnęła go lekko w kolano, ale i tak się wzdrygnął.
- Hej!
- Zostajesz?
- Zostaję. Ktoś musi ocalić tych ludzi przed taką wariatką jak ty.
- Coś powiedział?!
- Nagle nie wiadomo skąd wyciągnęła ...