Marzena – Jarmark bożonarodzeniowy
Data: 29.08.2020,
Kategorie:
Zdrada
wigilia,
święta,
żona,
Dojrzałe
Autor: pofantazjujmy!
Ceramiczny kufelek, pełny ciepłego wina, rozgrzewał wychłodzone dłonie Marzeny. Chłonęła korzenny zapach mieszany z odrobiną cytrusów. Wino było marne, ale nie w tym rzecz, aby pić wybitny trunek. Ważne, że kufelek ogrzewał, a odrobina alkoholu przyjemnie uderzała do głowy.
Blondynka kryjąc się pod grubym, zwieńczonym sztucznym futerkiem kapturem, czuła rześki powiew wieczornego wiatru. Spoglądała na mieniące się feerią barw drewniane domki i świąteczne ozdoby. Podziwiała wieżę, na szczycie której poruszały się wkoło wyrzeźbione, drewniane anioły. W uszach pobrzmiewały jej wesołe świąteczne melodie. Odetchnęła.
Upiła odrobinę wina i zmarszczyła się. Trunek wciąż był za gorący. Schowała szyję w ciepłym szalu.
- Za gorące to wino… - zareagował mężczyzna.
Marzena uśmiechnęła się, unosząc rumiane od zimna policzki.
***
W tym roku zorganizowano Kongres Public Relations w okresie przedświątecznym. Wybrano idealne miejsce, stolicę Dolnego Śląska, w której przez cały grudzień tętnił życiem zbudowany w samym centrum miasta jarmark bożonarodzeniowy. Organizatorzy Kongresu zmyślnie wywnioskowali, że taka dodatkowa atrakcja może skusić specjalistów z branży do wyrwania się ze swoich biur i skosztowania nieco świątecznej atmosfery.
Dla Marzeny, rzecznik prasowej jednej z korporacji, to był idealny pretekst do ucieczki z domu. Marek przeżywał, jak co roku, zamknięcie okresu rozliczeniowego. Przedszkole z radością przyjęło informację, że jedna z podopiecznych trafi ...
... pod skrzydła troskliwej babci. Łucja przeżywała swoje przygotowania do świąt z ukochaną babunią, a jej matka spędzała czas w towarzystwie ludzi z branży, z dala od domowych obowiązków i mozolnych świątecznych przygotowań.
***
- Dzień dobry Drogim Paniom. – postawny mężczyzna o przyjemnej powierzchowności przywitał się ze stojącymi przy stoliku kawowym kobietami.
Był to szatyn, z idealnie przystrzyżoną fryzurą. Nienagannie ubrany, stosownie do roli jaką miał pełnić na Kongresie.
Kobiety przerwały nagle swoje ploteczki i z zachwytem spojrzały na dżentelmena. Ten uśmiechnął się na odchodne i szedł na salę konferencyjną.
- Widziałaś, jak na Ciebie patrzył? – powiedziała jednak z kobiet.
Marzena obejrzała się raz jeszcze. Przez drzwi widziała obszerną salę i przechadzającego się jej środkiem postawnego mężczyznę.
- Kto to był?
- Nie udawaj, że nie rozpoznałaś naszego Adonisa? Pamiętasz ten Kongres nad morzem, w Sopocie. Był tam. Rozmawiałyśmy z nim.
- Zaraz, zaraz, czy to ten przystojny wykładowca.
- Tak, z SWPS. Doktor Szczepan Nałęcz.
- Doktor Szczepan.
- Widzę, że przypomniały ci się tamte wieczorki zapoznawcze w Sopocie.
Marzena zalała się rumieńcem. Nic już nie powiedziała.
***
- Pan doktor Nałęcz? – zagadnęła Marzena podczas przerwy kawowej.
- Tak jest. – postawny szatyn przyjrzał się kobiecie i zaczął zastanawiać się, skąd ją zna. – Czy my się znamy?
- Marzena Karska, z firmy…
- O tutaj jesteście! Tak myślałam, że nasza ...