Wielka improwizacja (II)
Data: 10.09.2020,
Kategorie:
Lesbijki
śmierć,
Autor: paty_128
Emocjonalny domek z kart runął, gdy tylko zamknęłam drzwi. Rozpłakałam się. Co ja sobie myślałam? Łudziłam się, że będzie z kimś takim jak ja? Ona jest przynajmniej kimś, a ja zwykłą kasjerką w pierdolonym McDonaldzie!
Wiedziałam, że rozpacz i złość to złe połączenie, dlatego podarowałam sobie złość i tylko rozpaczałam. Płakałam siedząc, leżąc, wiłam się z bólu, przewalałam się z boku na bok aż zasnęłam.
Gdy obudził mnie budzik, nie miałam na nic sił. Potrzebowałam chwili by go wyłączyć. Po tym zadzwoniłam do szefa.
- Tak?
- Chciałabym wziąć wolne. Złapało mnie przeziębienie. – Nie było to prawdą, ale zachrypnięty głos sugerował, że mówię prawdę.
- Tak po kilku dniach?
- Jeśli chce pan, bym się stawiła i odstraszała każdego klienta, to przyjadę.
- Dobra, wygrałaś. 3 dni starczą?
- 4.
- Dobra, przyjdź w poniedziałek.
Rozłączyłam się zanim zdążył się rozmyślić. Chwilę poleżałam i się rozpłakałam na nowo. Nie sposób było nie myśleć o tym, co wczoraj zaszło między mną a Kate. To tak strasznie bolało. Jednak tego dnia zebrałam w sobie na tyle sił, by pójść do sklepu i kupić 3 butelki wódki. To jedyne sensowne wyjście z tej sytuacji. Pić by zapomnieć i śnić o rzeczach, które nigdy się nie wydarzą. I to się sprawdziło. Jednak najgorsze było wymiotowanie tuż po przebudzeniu. Zawsze ledwo zdążałam do toalety.
Piłam okrągły tydzień. Źle. Piłam i płakałam na zmianę przez tydzień. Tak, to jest dokładniejszy opis mojego stanu. Kiedy w nocy z piątku na ...
... sobotę wypiłam ostatnią kroplę posiadanego alkoholu, zasnęłam. Śniła mi się Kate. Stała nade mną, próbowała mnie dobudzić a ja cały czas bełkotałam, że ją kocham. Mówiłam wszystko, co myślałam, bo to w końcu był sen. A ona na okrągło przepraszała.
Następnego dnia obudziłam się... w szpitalu. Myślałam, że to jakiś kolejny chory sen, ale to była prawda. Pielęgniarka mówiła, że to zatrucie alkoholem. Podobno dostali jakiś anonimowy telefon. I znów mi było wstyd przed samą sobą, że doprowadziłam się do takiego stanu. Przyprowadzili mi panią psycholog, która pytała, dlaczego piję. Odpowiedziałam jej zgodnie z prawdą, że to przez nieszczęśliwą miłość. Powiedziała, że mi pomoże, że to depresja. W rzeczywistości jej pomocą było przyprowadzenie psychiatry, który po krótkiej rozmowie przepisał mi jakieś tabletki antydepresyjne. Kiedy poczułam się lepiej, zadzwoniłam do szefa i powiedziałam, że wylądowałam w szpitalu. Był nieźle wkurwiony, ale dał mi szansę, nie zwolnił mnie.
Po wyjściu ze szpitala wzięłam się za siebie. Co prawda, kochałam Kate całym sercem i duszą, ale ona zeszła na drugi plan. Po pracy zapisałam się... na kurs, który przygotowywał mnie na instruktorkę na siłowni. Nie, nie zazdrościłam Kate, po prostu chciałam pomagać innym włączając w to aktywność fizyczną. I nieźle mi szło, sama schudłam parę kilo. Wiedziałam, że zagrzeję tu miejsce na co najmniej pół roku. Uczucie, jakim była miłość do Kate odeszło w zapomnienie. Jednak czasami, gdy słyszałam którąś z piosenek, ...