1. Wielka improwizacja (II)


    Data: 10.09.2020, Kategorie: Lesbijki śmierć, Autor: paty_128

    ... dlaczego...
    
    - Bo dyrektor uznał, że mimo, że jesteś singielką, zatańczysz na tym balu bo tańczysz perfekcyjnie. A ja, bo cię uczyłam. Bo po prostu jesteśmy do siebie przyzwyczajone. Ty znasz moje ruchy, ja znam twoje. Inny partner dla ciebie mógłby być złą decyzją. To wszystko.
    
    - I tak ci nie wierzę... - Powiedziałam do jej ucha i wyszłam, by się przebrać.
    
    - Będę czekać na zewnątrz. – Powiedziała.
    
    Przebrałam się i poczułam, że nic nie czuję. Żadnych emocji, ekscytacji... nic. Tak jakbym wewnętrznie umarła.
    
    Opuściłam szatnię i wyszłam ze szkoły. Kate czekała oparta o swój jednoślad. Taka... powtórka z tamtego poniedziałku.
    
    - Więc jedźmy.
    
    - Nie, ta jest zbyt obszerna. – Powiedziała Kate siedząc w fotelu i obserwując mnie w siódmej z rzędu, białej sukni balowej. – Ubierz tą ostatnią i lecimy do innego sklepu.
    
    Westchnęłam i poszłam się przebrać, pomagała mi sprzedawczyni. Ubrałam ostatnią, którą mi wybrano – czerwona, niezbyt obszerna, ale też nie wąska, bez ramiączek. Dużo prostszy krój, niż poprzednie. Wyszłam niepewnie i stanęłam przed Kate.
    
    - Obróć się. – Obróciłam się.
    
    - Idealna.
    
    - Naprawdę?
    
    - Tak. – A kiedy zniknęłam z jej pola widzenia, dodała „jak ty”, co słyszałam.
    
    Kate zapłaciła gotówką, po czym zaprosiła mnie na kawę. Nie dam jej się ponownie zbajerować.
    
    - Weź jutro ze sobą tylko sukienkę, ale nie zakładaj jej. Na miejscu zrobią z ciebie ideał, choć tego nie wymagasz.
    
    - Proszę cię...
    
    - Pamiętasz te kwiaty od Damiana? – ...
    ... zapytała, gdy wzięła pierwszy łyk kawy.
    
    - No pamiętam, ale o co chodzi?
    
    - One były ode mnie.
    
    - Tak, akurat. Bo ci uwierzę.
    
    - „To nie tak miało być, wybacz mi, jesteś dla mnie kimś ważnym”, 25 sztuk krwistoczerwonych róż, każda wybierana przeze mnie. Wysłane, bo miałam wyrzuty sumienia za to, jak cię słownie potraktowałam dzień wcześniej. Może to i lepiej, że uznałaś, że były od Damiana. – Mówiła.
    
    - I myślisz, że tym mnie na nowo oczarujesz?
    
    - Nie, ale wiem, że kobiety lubią kwiaty. Powiedz tylko słowo, a będziesz je dostawać codziennie. Daj jakiś znak, że mnie nadal kochasz...
    
    - Nie będę znów przez to przechodzić.
    
    - Jak myślisz, kto zadzwonił na pogotowie?
    
    - Czyli ten sen to nie był sen? Byłaś u mnie? – zapytałam z niedowierzaniem.
    
    - Tak. Chciałam z tobą porozmawiać, przeprosić, wszystko wytłumaczyć... A ty leżałaś, jedną nogą byłaś na tamtym świecie.
    
    - Wiesz, ja już się będę zbierać. – Wstałam.
    
    - Odwiozę cię.
    
    - Nie, dziękuję.
    
    - Powiedz słowo, a po balu już mnie nie zobaczysz, zniknę z twojego życia...
    
    - Zniknij, ale z mojej głowy, pamięci i serca. – Spuściła głowę przyjmując porażkę. Odeszłam.
    
    - Będę po ciebie o siedemnastej!
    
    Wróciłam taksówką. Będąc w domu i podziwiając czerwoną suknię czułam, jak melisa odpuszcza, rozum oddaje stery uczuciom. Cholera, nadal ją kochałam. Cóż, miała okazję poczuć się tak jak ja.
    
    Co ja w ogóle narobiłam?! Miałam ukochaną na wyciągnięcie ręki! Była, czekała na jakieś słowo, gest. Jeśli po ...
«1234...12»