Mam na imie Matylda, cz 2 (ost)
Data: 14.09.2020,
Kategorie:
Trans
Autor: Konrad Milewicz
... siódmą. - tym razem brzmi weselej – Zapnij pasy, jak zmienisz zdanie po drodze, odstawię Cię do centrum czy gdzie będziesz miała ochotę. - posłusznie wykonuje polecenie – Matylda... Coś cudownego jest w tym imieniu. - niczym kierowca rajdowy wrzuca bieg, a samochód rusza w ciemność rozświetlaną swoimi światłami
Ryneczek jest opustoszały, gdy staje przed długą linią kawiarni i sklepików z pamiątkami. Lampy odbijają się w dużej szybie otoczonej czerwonym drewnem. „Chocolatrie”, mówią eleganckie złote litery na niej. Wysiada, ale nim zdążę wypiąć z pasów, otwiera mi drzwi. To głupie. Od początku wiedziała, że nie jestem dziewczyną i... Zamyka samochód, gdy otulam się pożyczoną kurtką narzuconą na bluzę.
- Pozwolisz? - pokazuje dłoń, którą wkłada pod pazuchę swojej kurtki i wyciąga klucze na smyczy – Bez nich nie wejdziemy. - otula mnie łagodnie ramieniem na wysokości łopatek, jak prowadząc na parkiet, prowadząc do równie czerwonych drzwi z drewna z dużymi szybami, na których pisze, że „Czekoladziarnia czynna od dwunastej do dwudziestej pierwszej” - Karola pewnie właśnie przewraca się na drugi bok, więc mamy cały lokal dla siebie. - otwiera dwa zamki i zaprasza do środka – Uważaj na stopień.
Lokal jak na zawołanie zalewa światło. Wiszące na żyłkach pod sufitem długie węże z białymi punkcikami zdają się tworzyć wzór. Podobnie jak te doklejone do ściany i lady. Ściany, białe, pokrywają malowidła, pozbawione kontuarów plamy kolorów tworzą kształty. Pani Wanda ...
... powiedziałaby pewnie, że ktoś chciał uzyskać styl akwareli. Da się dopatrzeć w niej te inspirowane śmiercią makijaże z Ameryki Południowej. Niewielkie stoliczki otaczają wygodne siedziska, pod wystawowym oknem jest szeroka lada z poduszkami. Że też nigdy tu nie byłem?
Wskazuje jeden z stolików, gdzie ostrożnie siadam. To wciąż trudne i bolesne, ale zaciskam w sobie. Podaje mi kartę, eleganckie menu.
- Polecam Amazoński Afrodyzjak. - pochyla się, opierając nieco podbródek o mój bark, pokazując listę „Czekolada pitna”, chociaż większość pozycji w większym i mniejszym stopniu odnosi się do tego łakocia – Rozgrzewa bardzo skutecznie, a poza tym przypisuje się temu właściwości magiczne. - odsuwa się i uśmiecha, będąc blisko mojej twarzy, tak blisko jak się da - Mogę sprawdzić też, czy zostało nam jakieś tiramisu w lodówce.
- Ja... - cholera, Beata miała rację, umiem tylko piszczeć jak gumowa świnka, powinienem zacząć brać hormony, przeboleć pryszcze, ale nie wydurniać się z tym wszystkim – Myślę, że... - kłiiik, kłiiiik – Tak... Łazienka?
- Czerwone drzwi – wskazuje miejsce przy ladzie – Raczej nie mamy tam mleczka do demakijażu, ale zobaczę, czy Karola nie zostawiła gdzieś kosmetyczki. - uśmiecha się znów przyjaźnie
Chód ma prosty, wyzbyty kobiecego kołysania bioder. Niemal sztywny. Waham się jeszcze chwilę i idę. Pierw lustro, oczywiście. Jak ona może mi mówić, że jest dobrze? Wyglądam jak trup dziecka ubrudzonego błotem. Ciemne zacieki na policzkach. Oczy przekrwawione. Nos ...