Pół żartem
Data: 24.06.2019,
Kategorie:
małżeństwo,
Zdrada
zemsta,
Autor: The Moon
... badam wnętrze jej cipy, obcierając już prawie wyschniętą śluzówkę.
- Hm, znam to miejsce, ale jest jakieś inne - stwierdzam rozkoszując się jej niekomfortową sytuacją. Próbuje się wyrywać, przewracam ją więc na plecy, na związane z tyłu ręce i siadam na brzuchu.
- Posłuchaj, i tak cię zgwałcę, nie wiem kiedy skończę, ale masz być uległa. Od dzisiaj jesteś nikim, a mi jest już obojętne co będzie dalej - policzkuję ją z obu stron - rozkwaszę ci tę śliczną buźkę jeśli nie będziesz posłuszna, szmato. Po tym co dzisiaj widziałem niewiele dla mnie znaczysz. - Znów przewracam ją na brzuch. Nieruchomieje z kolanami na ziemi i wypiętym tyłkiem, a stan mojego transu się pogłębia. Kropelki krwi z dziurawego sutka plamią pościel, spinka gdzieś znika.
Jej nagie ciało pokrywa się potem, głośno rzęzi przez prowizoryczny knebel, gdy powoli, lecz z brutalnym uporem wsuwam go w jej uporczywie zaciskany odbyt, wcześniej zwilżony tylko śliną moich delikatnych lecz przerażających pieszczot. Rozkoszuję się świadomością, że z uwagi na moją grubość nie przepada za analem, co raz to łamię jej kolejną falę oporu. Gdy jestem w niej do połowy nagle ulega, wiotczeje. Wsuwam go głęboko, jest ciasno, lecz początkowa szorstkość staje się śliska. Łapię ją boleśnie za włosy i powoli, miarowo posuwam.
- Jesteś moja kochanie, kocham cię. I zrobię z Tobą co będę chciał. Teraz pożyczam twoją dupę do zabawy. - Na wszelkie sposoby zadaję ból jej włosom, wykręcam pierś z krwawiącym sutkiem i delikatnie ...
... wysysam go, aż przestaje krwawić. Jest cała zesztywniała. Muskam jej prężący się od moich ruchów, spocony od napięcia kręgosłup, pieszczę siniejące już w pętach palce rąk. Odbyt robi się luźniejszy, więc przyśpieszam, jej naprężone ciało odbija się od mojego jak półtusza od ścian ładowni pędzącego po wertepach tira, widzę zaciśnięte palce stóp szorujące o dywan sypialni, napięte mięśnie łydek i ramion, łzy ściekające po policzkach wraz z tuszem do rzęs. Pięknie znosi cierpienie, pieszczę w nagrodę jej delikatną gładką skórę posuwając ją coraz mocniej, coraz szybciej. To jednak za mało, zmieniam pozycję, staję nad nią i rżnę ją głęboko, pod kątem, czuję jak kutas prawie patroszy jej wnętrze, krzyczy przez knebel, a jej ciałem wstrząsają konwulsje. Nareszcie potrafię ją znowu mieć. Zatracam się w zwierzęcym transie, a jej bezbronne, trzepoczące miękkie pośladki są czerwone od moich klapsów. Zamykam oczy i rżnę jak piła łańcuchowa, gdy resztką świadomości przed nadchodzącym orgazmem z zimną satysfakcją zauważam, że moje uda są lepkie od jej krwi. Wtem jej konwulsje ustają, a ona pręży się z całej siły napierając na mnie. Strzelam rycząc na całe gardło, gdy wraca mi świadomość spod jej knebla wydobywają się piski i kwiknięcia, jej ciało dygocze. Zaskoczony spoglądam w dół na swoje uda, lepkie od jej śluzu. Krwi nie ma.
* * *
- Był taki moment, gdy w końcu uległam, pozwoliłam nieść się twojej dominacji, zauważyłeś kiedy? Bolało, ale znalazłeś takie miejsce... och... Potem ...