Co się wydarzyło w Wyrwidołach
Data: 27.09.2020,
Kategorie:
kanibale,
morderstwa,
Zdrada
Autor: Man in black
... chcesz, czy tatuś? – słyszała w jego głosie nie tylko irytację, ale również strach i to ją rozbawiło.
– Weź się, ode mnie odpierdol, co? – nie wytrzymał, a dziewczyny zaśmiały się.
– Misiek – Sylwia pogłaskała go po ramieniu – weź, wyluzuj. To tylko żarty. – Skarciła spojrzeniem przyjaciółkę, ale było w tym więcej pozy, niż rzeczywistych chęci. Wiedziała, że tych dwoje się nie znosi i zdążyła się do tego przyzwyczaić.
Janek najchętniej odezwałby się, wziął stronę kumpla i zwrócił uwagę swojej dziewczynie, ale chodził z Agnieszką zaledwie miesiąc i jeśli chciał ją zaciągnąć do łóżka – a chciał bardzo – to czuł, że powinien się zamknąć. Szczególnie że dziewczyna dała mu wyraźnie do zrozumienia już dwa tygodnie wcześniej, co sądzi o Wiktorze. Chodzili ze sobą miesiąc i jeszcze jej nie zaliczył. To już była porażka sama w sobie. Lepiej było zmienić temat.
– Daleko jeszcze?
– Będzie ze dwadzieścia kilometrów – Wiktor zerknął na przyjaciela z wyrzutem. To w końcu jego dziewczyna. Mógłby coś powiedzieć. Pokazać jej, że faceci trzymają się razem, ale on najwyraźniej liczył, że Aga w końcu popuści mu szpary. Biedny frajer.
Najgorsze było to, że kiedyś kumplowali się razem. Spędzali ze sobą całkiem sporo czasu. Aż do tej wielkiej kłótni ich rodziców. Cholera wie, o co im poszło. Od tamtego czasu dogryzają sobie na każdym kroku. Szkoda, bo Agnieszka to naprawdę niezła dupa, zamyślił się.
– Myślisz, że Robert już na nas czeka? – Janek pomyślał o trawce, którą ukrył ...
... w plecaku. Będzie spokojniejszy, kiedy już dojadą na miejsce. To byłaby dopiero chryja, gdyby zatrzymała ich policja i znalazła zioło. Wiktor nigdy by mu tego nie wybaczył, choć sam lubił skitrać co nieco towaru, podczas wypadów za miasto, ale wiadomo... wtedy nie miał samochodu. Woził ich głównie Robert. Teraz Janek zauważał, że Wiktor spinał się bardziej. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, przypomniał sobie słowa matki.
– Bez szans, mieli odebrać brata Wiktorii. Musieli po niego gdzieś pojechać. Pewnie dojadą godzinę później.
– Chyba że... – Agnieszka spojrzała na przyjaciółkę z diabelskim ognikiem w oku. Sylwia pokręciła bezgłośnie głową z delikatnym uśmiechem na ustach, dając jej tym samym do zrozumienia, żeby tego nie mówiła, ale było za późno – ... Robert jest lepszym kierowcą. – Powiedziała.
– Nie słuchaj jej Misiu, ty jesteś najlepszym kierowcą – Sylwia znowu go pogłaskała i puściła udawane, złe spojrzenie koleżance. Jak dzieci, pomyślała, jak pieprzone dzieci.
– Starzy powinni cię zaszczepić, wiesz? – Wiktor zerknął we wsteczne lusterko, żałował, że nie potrafi zabijać wzrokiem, cholernie tego żałował. – Wytrzyj jad z gęby i rozkoszuj się widokiem. Ich wzrok skrzyżował się we wstecznym lusterku. Aż dziw, że szkło nie pękło.
***
Robert zaciskał palce na kierownicy, kręcąc nią nerwowo. Silnik wranglera, z napędem na cztery koła zaryczał, koła ryły koleiny w miękkiej, nieco podmokłej ziemi. Polna droga była miejscami wyboista, pełna otoczaków i ...