Arystokrata (VII)
Data: 02.10.2020,
Kategorie:
niewolnicy,
Brutalny sex
ból,
cierpienie,
Autor: violett
Nie wiedzieć kiedy zasnął, balansując pomiędzy jawą i snem. Otworzył oczy i natychmiast usiadł na łóżku. Rozejrzał się półprzytomnym wzrokiem po celi i spróbował opanować ciało roztrzęsione po gwałtownym rozbudzeniu. Serce kołatało jak oszalałe, przymknął powieki, nasłuchując odgłosów z korytarza, ale zaraz powróciło wspomnienie stojącej nad nim Wiktorii. Nawet we śnie czuł jej okrutne spojrzenie, z czającym się w lekko skośnych oczach narastającym podnieceniem, którego źródłem była świadomość absolutnej władzy nad nim. Sama myśl, że może uczynić z nim wszystko, co tylko zechce, sprawiała jej rozkosz. Ciągle słyszał bezsilne szyderstwo w głosie kobiety i widział oczy lśniące gniewem i nienawiścią, kiedy ją zignorował, po tym jak kolejny raz nie mogła zmusić niewolnika do erekcji. Schował twarz w dłoniach, a przez ciało przebiegł zimny dreszcz. Pamiętał, jak bardzo chciał się obudzić! Chciał się obudzić, gdy dostał pierwsze siarczyste uderzenie w policzek; gdy ręce mocno uniesione do góry powodowały, że musiał stać na palcach, aby odciążyć ciasno związane rzemieniami nadgarstki, a nogi w szerokim rozkroku, wyciągnięte do tyłu i przypięte do podłogi znacznie ograniczały równowagę. Chciał się obudzić, gdy na jego plecy spadły pierwsze razy…
Każdej nocy koszmar odżywał, ale dzień też nie przynosił ulgi. Na nowo powracało wspomnienie chwili, gdy któryś z osobistych Wiktorii wstrzyknął mu w nabrzmiałą żyłę na przedramieniu efron. Na moment zawisł bezwładnie, pozwalając, by ...
... ramiona przejęły cały ciężar ciała po uderzeniu fali gorąca. Ocknął się, kiedy już leżał na wznak, przykuty za ręce i nogi do łóżka, z kneblem w ustach. Czuł coraz silniejsze działanie afrodyzjaku, który pozbawiał go kontroli nad własnym organizmem i bezlitosnym pożądaniem, a rudowłosa kobieta zabawiała się ciałem niewolnego. Poruszała się na nabrzmiałym, wyprężonym do granic możliwości penisie, skoncentrowana na swojej przyjemności do chwili, w której dołączyła do niej Suzann. Dosiadały go obie, raz po raz, jedna po drugiej, a po każdej z nich ból stawał się większy. Bezbronny i oszołomiony, jedyne, co mógł zrobić, to zamknąć oczy i zacisnąć zęby na skórze wciśniętej w usta. W końcu zaczął krzyczeć.
Narkotyk wywoływał długotrwałą erekcję, potęgował przyjemność, ale podany w zbyt dużej dawce pobudzał ciało do takiego stopnia, że najmniejsze dotknięcie wywoływało ból oraz blokowało zdolność do osiągania orgazmu. Nie było ulgi tylko paląca potrzeba i wrażliwość, która stale wzrastała na skutek stymulacji.
Bawiły się Drugim, szczuły na niego swoich osobistych niewolników. Bez końca gdzieś go wleczono i do czegoś przykuwano… Nieustający wstyd i upokorzenie… Po wielu godzinach przyjmował każdy nowy rodzaj bólu z obojętnością, powoli zamykał się w sobie, zapadając w psychiczną głębię. Starał się odciąć od tego wszystkiego, do czego zmuszano go i co wyprawiano z jego ciałem. Przestawał myśleć o cierpieniu. W oczekiwaniu na dopełnienie swego losu przenosił się myślami do domu – tam ...