1. Arystokrata (VII)


    Data: 02.10.2020, Kategorie: niewolnicy, Brutalny sex ból, cierpienie, Autor: violett

    ... był bezpieczny; tam nikt go nie bił; tam było ciepło… tam znowu był człowiekiem. Mógł przyjąć wszystko… aż do końca… prawie… dopóki do rzeczywistości nie przywrócił go dotyk zimnej dłoni na rozpalonej piersi. Wiktoria wbiła mu paznokcie w szyję, odraza zmarszczyła jej ładną twarz o łagodnych rysach.
    
    – Czyżbym była niemiła? – warknęła, a w ciemnych oczach pojawiło się lekkie rozbawienie. – Wystarczająco niemiła?
    
    Usta wykrzywił paskudny grymas. Zadowolona ze swego dzieła zmierzyła mężczyznę wzrokiem od góry do dołu i aby przysporzyć mu dodatkowego cierpienia, szarpnęła kajdankami zatrzaśniętymi na obtartych do żywego nadgarstkach, po czym z jadowitą satysfakcją oznajmiła:
    
    – Szkoda… Nie wyglądasz teraz tak ładnie. – Obdarzyła go jeszcze jednym pogardliwym spojrzeniem i w tej samej chwili straciła zainteresowanie niewolnikiem. Obróciwszy się na pięcie, poprawiła włosy, wygładziła dłonią sukienkę i zaabsorbowana już czym innym wyszła.
    
    Drugi spróbował zmienić pozycję. Plecy pulsowały bólem po chłoście, a obolałe genitalia sprawiały, że z trudem powstrzymywał skowyt. Rozpaczliwie potrzebował rozluźnić mięśnie, jednak nadal pozostawał rozpięty na podłodze. Był odwodniony i potwornie zmęczony. Pragnienie okazało się największą torturą. Ostatkiem sił rozchylił powieki, kątem oka dostrzegł drugą kobietę szykującą się do wyjścia i zaskomlał chrapliwie. Ale Suzann, spiesząc za przyjaciółką, nawet nie spojrzała na niewolnika. W tej chwili nie znaczył dla niej więcej niż leżący ...
    ... na ziemi śmieć…
    
    Któryś raz z kolei doświadczał, jak brutalne i bezwzględne potrafią być kobiety. Jak nieprawdopodobnie daleko były w stanie posunąć się w swym okrucieństwie. Tak za nic, bez powodu, dla zwykłej, perwersyjnej przyjemności, z potrzeby dominacji…
    
    Upokorzenie… Wykorzystanie… Wstyd… Co było gorsze? Ból fizyczny czy psychiczne poniżenie? Co sprawiało większe cierpienie?
    
    * * *
    
    Niespodziewane pukanie do drzwi celi oderwało Drugiego od uporczywych myśli. Przez moment zdziwiony nie ruszył się z miejsca. Tutaj nikt nie bawił się w takie konwenanse, strażnicy po prostu wchodzili. Kolejne stuknięcie pokazało, że się nie przesłyszał. Zanim odpowiedział, drzwi się uchyliły i ujrzał w nich osobistego Marty Rays.
    
    – Cześć, Drugi! – Młody, uśmiechnięty chłopak energicznie wszedł do środka.
    
    Podniósł się szybko pomimo chwilowego zawrotu głowy.
    
    – Witaj, Alanie! – Uścisnęli sobie dłonie. – Co tu robisz? – Skupił wzrok na rozglądającym się z zaciekawieniem, młodym niewolniku. – Dobrze wyglądasz. Chyba nie najgorzej trafiłeś ze służeniem. – Drugi uśmiechnął się ciepło i mrugnął porozumiewawczo. Odkąd Alan rozpoczął służbę u Marty, nie miał okazji spotkać się z chłopakiem, któremu prawdopodobnie uratował życie. Zwrócił na niego uwagę Martina, kiedy dostrzegł, że nie może poradzić sobie z rozpasanymi strażnikami i przechodzi z rąk do rąk jak zabawka. Nieśmiały, wysoki blondyn o przeciętnej urodzie nie przeszedł weryfikacji na niewolnika dla przyjemności, nie dostał ...
«1234...15»