Arystokrata (VII)
Data: 02.10.2020,
Kategorie:
niewolnicy,
Brutalny sex
ból,
cierpienie,
Autor: violett
... pogodzić z sytuacją, w której się znalazł wbrew swojej woli. Drugi, kiedy Robert przebywał na dzielnicach, na osobistą prośbę Martina otoczył go opieką. Powoli, spokojnie i na tyle, na ile to było możliwe, bezboleśnie wprowadził w realia świata niewolnych, dzięki czemu mężczyzna zachował swój charakter i ducha wolnego człowieka, który czynił go wartościowym, niezłamanym niewolnikiem.
– Martin się zgodził? Przecież był jego ulubieńcem… szkolił go ze dwa lata… – Słowa, które usłyszał nie dawały mu spokoju.
Alan, zdumiony, wzruszył ramionami. Nie spodziewał się, że Drugi tak mocno zareaguje na tę wiadomość.
– Nic nie zrobił... Nie wiem, dlaczego go sprzedała. Ta decyzja zaskoczyła wszystkich, został wystawiony na aukcję dosłownie w ostatniej chwili. – Chłopak potarł dłonią policzek i wlepił wzrok w ścianę celi. – Zdaje się, że zarządca miał tyle samo do powiedzenia, co ja i ty… – mówił, ale wyraźnie było widać, że nad czymś intensywnie myśli. – Drugi…? Myślisz, że mnie też może się pozbyć?
Wyczuł jego strach. Podszedł spokojnie do nagle speszonego chłopca i nie mogąc szybko wymyślić nic mądrego do powiedzenia, objął go ramieniem. Obawa przed zmianami była jak najbardziej naturalna, ale dziwiło go, że Alan ciągle łudził się, że istnieją tu jakiekolwiek reguły. Był nikim; rzeczą, z którą nikt się nie liczył. Nieważne, czy sprawdzał się w tym, co robił, czy nie, jego los zależał od kaprysu właściciela. Mógł się znudzić. Mógł się znaleźć kto inny, przystojniejszy, ...
... lepiej prezentujący się na pokojach – bez najmniejszych oporów pozbędą się sługi jak bezużytecznego przedmiotu. Tylko jak, do cholery, miał mu to powiedzieć, jeśli osobisty Marty przez tyle czasu do tego nie doszedł? Nie chciał tego dostrzec? Jego świadomość, niezdolna do radzenia sobie z nieustającym stresem, w ten sposób broniła się przed otaczającym go szaleństwem?
– Jaka jest twoja pani? – zapytał, aby zmienić temat i odciągnąć Alana od smutnej rzeczywistości, a po trosze dowiedzieć się czegoś więcej o kobiecie, która zaprzątała jego myśli od chwili, kiedy tylko ujrzał ją na nowo. Za każdym razem, gdy stykał się z Martą Rays, nawet gdy trwało to tylko moment, reagował na nią całym sobą. Zapominał się przy niej. Odsuwał od niej swoje myśli, ale one ciągle uparcie powracały.
– Piękna – odpowiedział bez zastanowienia chłopak.
Mężczyzna skrzywił usta w lekkim grymasie rozbawienia.
– No, tak, tego nie da się nie zauważyć…
– Jest dobra! – Alana zirytowały słowa Drugiego. – Nie czepia się, traktuje mnie normalnie. I pracy też nie mam dużo, bo bardzo mało przebywa w domu. – Przez moment zastanowił się nad słowami i dodał z pewnym zawahaniem: – Tylko jest w niej coś takiego, że czasami jej się boję. Gdy spojrzy na mnie, to mam ochotę zapaść się pod ziemię… – Jednak po chwili dorzucił szybko: – Chociaż nigdy nie dała powodu, aby się jej bać, nigdy mnie nie uderzyła… ani Kaja. Ona nie jest taka jak inni.
Domyślał się, o czym mówił osobisty panny Rays i rozumiał jego tok ...