Karolina. 2
Data: 03.10.2020,
Kategorie:
Dojrzałe
Autor: ---Audi---
... rękawiczkach...
Patrzył się nerwowo na strony... ale potem dłużej na mnie... poznał...
Rzuciłem mu krzesło...
- Siadaj... pogadamy... chciałeś zwiać ?
Jeszcze kombinował... może nóż w kuchni... ? ... ale staliśmy dokładnie w około... znamy się na swojej robocie...
- Opowiesz sam... prawda... ?
- Nie wiem, o co chodzi... ?
- Mówiłem ci, że jak się jeszcze raz spotkamy, to będzie ostatni... nie spierdol tego... opowiadaj...
- Nic nie powiem...
O... hardy...
- Nic nie powiesz.... a wiesz co... skąd taka pewność, że my chcemy słuchać... ?
Jego zdziwienie było jak zawsze zabawne.... ilu ludzi już robiłem na ten numer...
Nie chcą gadać, a jak my nie chcemy słuchać, to sami zaczynają...
- Jest przyczyna i jest skutek...
- To nie tak miało być...
- Ale nasz przyjaciel nie żyje...
- Miała go tylko nastraszyć,... sama to zrobiła... nie kazałem...
Otto uśmiechnął się... podszedł i pierdolnął go w ryj...
Gdy jego charczenie zaczęło przechodzić... zacząłem....
- Mówisz mendo, że to kobieta wymyśliła... a ty tego nie chciałeś... widzisz... mój kolega też tak mocno nie chciał... ale ten d**gi to chce...
Borys podniósł go za marynarkę i walnął z bani...
Po minucie rzuciłem mu ręcznik, krew leciała z rozbitego nosa...
- Wiesz co, ja to brzydzę się przemocą i chętnie tylko bym cię zajebał... ale moi koledzy nie mają takich ograniczeń...
- Powiem...
- My już wszystko wiemy... jesteś nam niepotrzebny...
- Przemoc ...
... jest niepotrzebna...
- Jeśli sądzisz, że przemoc jest niepotrzebna, to znaczy, że za słabo bijesz... z nami nie będzie tego problemu...
Zrozumieli, koniec przedstawienia... podeszli i zaczęli go tłuc...
Metodycznie... powoli... w brzuch, nerki...
Otto złamał mu rękę... Iwan nogę...
Naprawdę nie lubię już przemocy... ale widok tego gnoja był radością...
Miałem to zrobić za pierwszym razem, jego siostra nie połączyła by faktów... a... może by połączyła... kurwa... zjebany los..
Chłopaki wiedzieli jak bić, robimy stary numer, wiedzą, co mogą złamać... i to łamią...
Żebra... zęby... już nawet się nie ruszał... teraz to ścierwo do kopania... i obojętnie kiedy zdechnie...
Ale gnój dychał... i dobrze... niech wie do końca, co się z nim stanie...
Kluczyki do jego auta leżały na stole.
Poszedłem do garażu... ok... toyota... brama działa...
Odpaliłem... chodzi...
Wróciłem do nich... już go nie bili...
- Otto, bierzemy go do auta, a wy posprzątajcie...
Posadziliśmy go z przodu, na miejscu pasażera, Otto został, a ja wróciłem...
Dobrze posprzątane... popsikałem jeszcze wybielaczem, ręczniki do worka i do toyoty...
Zamknąłem dom, Borys, Iwan i tłumacz poszli do naszego auta i przynieśli nam kaski...
Otworzyłem bramę, ubraliśmy kaski... i wyjechaliśmy...
Otto trzymał go za głowę, chociaż gość już nie kontaktował... pełen odpływ... cholera...
Z nogi wystawało mu otwarte złamanie... e...
Wyciągnąłem trochę amfy i dałem mu ...