Eliza cz.1
Data: 07.10.2020,
Kategorie:
Lesbijki
Autor: ulsterka
... nie myślałam i cholernie chciałam zostać sama z myślami o Elizie.
- Nie, nie…, dosyć…, musisz trochę odpocząć – powiedział szef – dostaliśmy ostro w dupę przez te kilka miesięcy…, he he i to nie koniec, ta przeprowadzka i meblowanie też pewnie były męczące – dodał, a mnie trochę zdziwiło, że szef potrafi zrozumieć pewne problemy.
- To już, z góry, zapraszam was wszystkich na urodziny w przyszłą sobotę – powiedziała Magda i wszyscy zaczęli się zbierać do wyjścia, a Eliza w tym czasie przez komórkę zamawiała taksówkę. Odprowadziłam ich do drzwi. Dziewczyny z szefem poszły przodem,
a Jacek w drzwiach przytrzymał Piotrka z rękaw.
- Widziałeś jaka dupeczka? – zapytał szeptem Piotrka, a do mnie w tym czasie mrugnął obydwoma oczami naraz.
- Wiesz, że mi nie umknęło? – ze złośliwością w głosie cicho odpowiedział pytaniem Piotr.
- Y, y, y – pokiwałam na Jacka z politowaniem – hetero jest – szepnęłam. Wiedzieli o mnie, więc przynajmniej przy nich nie musiałam się zgrywać. Nie musiałam się też martwić, że Eliza coś usłyszy, bo akurat siedziała przy wieży, z której sączyła się Celine Dion. Zamknęłam za nimi drzwi i spytałam Elizę:
- Jeszcze po jednym?
- Z przyjemnością – dziwnie cicho i, mimo zniewalającego uśmiechu, prawie smutno odpowiedziała.
Nalałam do kieliszków do pełna i usiadłam na kanapie obok Elizy też podkurczając nogi. Patrzyłam jak jej srebrne paznokcie pięknie wyglądają na tle czerwonego wina.
- To nawijaj, kim on jest? – zapytałam z udawaną ...
... niecierpliwością i ekscytacją w głosie, bo przecież całkowicie miałam gdzieś jakiegoś jej faceta i już mnie wkurzał.
Eliza chwilę milczała, wypiła łyk wina, popatrzyła mi w oczy i milczała jeszcze dwie sekundy.
- No, kurwa, tylko mi nie mów, że to szef! – w ostatniej chwili przyszło mi do głowy, że to dlatego mówi z takim smutkiem.
- Nie, to nie on – wreszcie się odezwała, a ja podniosłam brwi czekając na więcej.
- Co? Jakiś inny żonaty pokrzywdzony, co go żona nie rozumie? – dopytywałam się coraz bardziej wkurzona.
- Nie, to nie to… – zaczęła i znowu zawiesiła głos, a ja ponaglałam ją uniesionymi brwiami – …to ty! – wyszeptała patrząc się na swój kieliszek.
Zamurowało mnie. Normalnie zamurowało. Siedziałam na kanapie obok mojej Elizy i nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam. Nawet moje szczęście nie mogło się do mnie dobić przez to zdziwienie. Eliza popatrzyła mi w oczy.
- Wyśmiejesz mnie – powiedziała widząc moje długie milczenie.
- Nnniennappewno nie – wydukałam na jednym oddechu.
Wypiłam resztę wina jednym łykiem i drżącą ręką odstawiłam kieliszek na stolik. Dotknęłam dłonią jej policzka.
- Boże, jak ja cię kocham - powiedziałam i pocałowałam ją w te piękne usta. Matko…, jak ona słodko oddała pocałunek. Zaczęło mi się robić mokro i gorąco.
- Wiem. Ja ciebie też – usłyszałam i osłupiałam do reszty. I dopiero teraz zaczęły powoli do mnie docierać w pełni ostatnie zachowania Elizy w stosunku do mnie. A powinne wcześniej.
Eliza wzięła do ...