Chram
Data: 26.06.2019,
Kategorie:
groza,
Zdrada
Autor: Man in black
... Widzi, jak Bartek wręcza tamtemu zwitek pieniędzy. Właściciel domku przelicza je powoli, żeby wiatr nie wyrwał mu banknotów z ręki. Po chwili uznaje, że wszystko się zgadza i unosi rąbek kapelusza. Kobieta stwierdza, że wygląda trochę jak gość z reklamy Warki, ten sam, który pomógł ratownikom w jakiejś wymyślonej przez reżysera akcji ratunkowej, a później przyniósł wszystkim piwo. Bartek wraca do samochodu.
– Jak tam, wszystko gra? – Gracjan przeciąga się, zerkając na kolegę.
– Stary mówi, że bez łańcuchów nie da rady.
– O kurwa, gdzie my teraz kupimy łańcuchy? – Gracjan wybudza się całkowicie.
– Spokojnie, mam je w bagażniku. Pomożesz?
– Pewnie – mężczyzna wysiada.
Maja oddaje uśmiech koleżance i zastanawia się nad swoim mężem. Wyobraża sobie, jak wyglądałaby ta podróż, gdyby byli tutaj sami. Oczami wyobraźni widzi, jak małżonek orientuje się na tym zadupiu, że potrzebne są łańcuchy. Oczywiście wcześniej o tym nie pomyślał, bo kto by pomyślał, że zimą w górach przydają się łańcuchy? Musieliby się wrócić, pewnie kilkadziesiąt kilometrów do najbliższego miasta. Wszystko pod warunkiem, że jeszcze byłby czynny jakikolwiek sklep. Wyobraża sobie zmarnowane godziny, niepotrzebną kłótnię w samochodzie i to jak docierają na miejsce w nocy. Nic nie widać, nie można się rozpakować i tak dalej.
Pieprzony Piotruś Pan. Nagle spływa na nią myśl, że Agnieszka miała cholerne szczęście, że trafiła na takiego faceta jak Bartek. Przystojny blondyn, co już samo w sobie jest ...
... rzadkością. W dodatku wykształcony, z dobrą pracą i poukładany jak szwajcarski zegarek. Odnosi wrażenie, że z każdym kolejnym rokiem jej mąż staje się coraz większym prostakiem. A może on zawsze taki był, tylko ty tego nie dostrzegałaś? – głos rozlegający się w głowie zmusza ją do zamyślenia się nad tą kwestią.
– Wszystko w porządku? – Maja zerka na koleżankę, jest spłoszona jakby zapomniała o jej obecności.
– Tak wszystko gra – uśmiecha się. – Może rozprostujemy kości?
*
Po założeniu łańcuchów ruszają za dżipem. Podróż do wynajętego domku zabiera im czterdzieści minut. Trasa nie jest łatwa. Muszą pokonać liczne stromizny i ostre zakręty. Przez cały ten czas krajobraz nie ma do zaoferowania nic poza wszechobecnymi, majestatycznymi górami i gęstymi lasami, a wszystko to pokryte śniegiem. Widok uświadamia potęgę natury. Przytłacza swoim majestatem, rozmachem i wielkością.
Niebo zaczyna szarzeć coraz bardziej. Niecały kilometr przed dotarciem do celu, mijają stare gospodarstwo. Poza nim nie ma tutaj niczego. Na miejscu okazuje się, że domek jest w rzeczywistości dużym domem ze sczerniałych bali. Wygląda jak czarny przycupnięty olbrzym na tle białego śniegu. Według słów właściciela, budowla liczy sobie sto pięćdziesiąt lat. Góral wręcza klucze Bartkowi, ten przekazuje je żonie i chwilę patrzy, jak Agnieszka prowadzi znajomych do środka. Maja zastanawia się, czy choć raz będzie mogła wystąpić w takiej roli? Zaprosić znajomych na wypad w góry, może być nad morze, to ...