Chram
Data: 26.06.2019,
Kategorie:
groza,
Zdrada
Autor: Man in black
... bez znaczenia. Ważne, żeby choć jeden pierdolony raz wystąpić w roli gospodyni, a nie piątego koła u wozu.
Na zewnątrz zostaje Bartek. Właściciel oprowadza go po posesji. Tłumaczy co i jak. Prowadzi do szopy, w której znajduje się drewno i mnóstwo starych sprzętów, w tym agregat prądotwórczy. Idą razem do studni.
– Wodę trza brać stąd.
– Nic nie szkodzi – Bartek rozgląda się zafascynowany widokami.
– Nie róbcie tu hałasu, natura nie znosi hałasu.
– Tak pan sądzi? Zresztą, nie przyjechaliśmy tu hałasować tylko odpocząć.
– Jezioro jest tam – góral wskazuje w dół. – Teroski gówno widać, bo jest zamarznięte i przysypane śniegiem. Aha… i jeszcze jedno. Dom ma piwnicę. Nikt tam nie schodził od… – zamyśla się – ...od bardzo dawna. Lepiej niech tak zostanie.
– A co, chowacie tam jakieś trupy?
– Jakby co, nie możecie mówić, że nie ostrzegałem – żart nie znalazł uznania w oczach właściciela.
– Jasna sprawa.
Bartek odprowadza górala wzrokiem. Patrzy, jak ten wsiada do zdezelowanej poobijanej maszyny w kolorze khaki, zawraca i po chwili znika za potężną zaspą śniegu. Warkot silnika jest coraz słabszy, aż zalega cisza przerywana jedynie delikatnym szumem drzew i nieśmiałym świergotem ptaków. Powietrze jest rześkie i krystalicznie czyste. Zupełnie jakby to właśnie stąd brało swój początek w dalszej wędrówce po ziemi. Czy wiatr w ogóle ma swój początek? Uśmiecha się do swoich myśli i rozgląda jeszcze raz dookoła. Ta miejscówka robi na nim ogromne wrażenie. ...
... Zerka w niebo, wygląda na to, że do pół godziny powinno już być ciemno. Jesteś tu od dziesięciu minut i już uważasz się za fachowca od natury? – mężczyzna wzrusza ramionami, czemu nie?
*
Przy ostatnich strzępach światła, całą czwórką znoszą do domu bagaże i kartony z prowiantem. Gracjan rozpala ogień w dużym kamiennym kominku, po czym idzie uruchomić generator. Nie mijają cztery minuty, kiedy w domu pojawia się światło. Płonący ogień, harmider, jaki tworzą, krzątając się tu i tam, to wszystko sprawia, że dom zdaje się ożywać i wypełniać tym, co zwykło się nazywać domowym ogniskiem. Bartek walczy z piecem. Bezskutecznie próbuje rozpalić ogień, choć obiecał dziewczynom wrzątek na kawę jakieś dziesięć minut temu.
– Stary, na sucho tego nie ogarniesz. – Do kuchni wchodzi Gracjan, podchodzi do stołu i upewnia się, że żona nie widzi go z tego miejsca. – Mam tu specjalny eliksir. – Który sprawi, że zaczniesz się zachowywać jak mężczyzna, myśli z satysfakcją obserwując nieudolne próby rozpalenia ognia przez kolegę.
– No dobra, – Bartek waha się, poprawia okulary i podchodzi niepewnie do stołu. – Byle szybko, muszę ogarnąć, piec.
Obydwaj sięgają po napełnione kieliszki. Blondyn czuje, jak wódka pali go w przełyku żywym ogniem, po czym rozlewa się w żołądku. Krzywi się niemiłosiernie i rozgląda za czymś do popicia.
– Nalej sobie soku – Gracjan klepie go po ramieniu, idąc w stronę pieca. – Ja rozpalę ten nieszczęsny ogień.
Agnieszka i Maja stoją przy kominku, ciesząc ...