SIEDZIAŁEM OKRAKIEM NA DRABINIE Część I &
Data: 08.10.2020,
Kategorie:
Anal
Geje
Pierwszy raz
Autor: Yake01
... wartowniczej jednostki. Za bramą budynek sztabu, wartownia. Dalej tylko las, podziemne zbiorniki, zakaz fotografowania, przechadzania i umizgiwania czyli śmierdzące wojskowe getto. To tu w wiecznej nudzie, rutynie, obowiązku i zmęczeniu miał hartować się mój charakter. To tu ma dokonać się wendeta Śliwy.
Drogę wybieram powrotną, czyli spod jednej bramy do d**giej koło kantyny. Tam kolejne ogrodzenie za którym pyszni się piętrowy sraczkowaty kloc koszar. Przed nim rabata kwiatowo-hasłowa o budowaniu, wzmacnianiu, obronie. A wszystkie te idiotyzmy to praca moich rąk. To powód, że plan Śliwy nie jest tak perfekcyjnie realizowany. Za kwietniko-śmietnikiem kolejne miejsce kaźni, czyli stołówka z kuchnią. Zaś obok: piętrowy magazyn z żołdackim badziewiem od onucy po kałacha.
To prawie cały mój wszechświat w którym się obracam. Bo za ogrodzeniem są jeszcze trzy wolnostojące bloki we wszechobecnym kolorze, w których pomieszkują „zlewy” z rodzinami. Jest tam też izba chorych z gabinetem, a w trzecim, nad mieszkaniem politruka, moja pracownia. To miejsce centralne w tym kosmosie. To tu wychwalam to czego szczerze nienawidzę, to tu mam święty spokój, to tu moje ręce pozyskując energię z Cyklu Krebsa, wprawiając się w cykliczny, wahadłowy ruch, wyzwalają szereg impulsów neuronalnych, które finalnie kończą koło cyklu spermatogenezy i zalewają mój mózg falą endorfin. Ach jakie to przyjemne, gdy wędrując po łąkach wyobraźni w tej syficznej rzeczywistości, przenosisz się w inny ...
... wymiar wspomnień i marzeń. Wszędzie tam gdzie nie ma regulaminów, kaprala, sierżanta, ogrodzeń, smrodu niedomytych ciał, onucy, broni, marszu, warty, budowania socjalizmu.
Tak to jest miejsce, które jest okiem cyklonu. Tylko ja i absolutna cisza.
Jaki jest kosmos? Podobno chłodny i ekstremalny. Może to prawda, jednak mój prywatny kosmos jest zupełnie inny. On kipi mną i moją fizjologią, która często sprowadza się do hormonów. Kim więc jestem mając dwadzieścia jeden lat, będąc w środku czegoś co jest próżnią. Tak ja, a może JA lub Ja oraz jA. Kretyński tekst z filmów lub cienkich kryminałów: „moje imię nic ci nie powie”. Hmmm, pewno tak. Jestem jakąś jednostką, niezawisłą i niezależną (choć to zbyt mocno powiedziane): Ja, Janusz, dwadzieścia jeden lat, były student, obecnie po niezdanym egzaminie komisyjnym odbywający zasadniczą służbę wojskową. Taki los to moje dziedzictwo. Bo dziadek i jego dwie zawzięte córki, bo jego brat, który nie wrócił. On też miał dwadzieścia jeden lat, gdy słał ostatni list z Ostaszkowa.
Nie o tym jest to opowieść, a raczej o drabinie, okraku i pędzlu. Bo ja tu jestem w środku czegoś, co stało się moim światem. Moje miejsce to mały pokoik. Długi korytarz i łazienka. Pokój na poddaszu, z milionem farb, pędzli, plansz i szmat. Łazienka, która swoim zapachem przypomina miejski szalet. Oczywiście starannie czyszczona, jednak upływ czasu, brak środków czystości odcisnęły swoje piętno. Mimo tego jest to miejsce magiczne, bardzo prywatne. Luksus jakim ...