-
Trójkąt wileński
Data: 28.10.2020, Kategorie: Nastolatki Zdrada wakacje, ten trzeci, Pierwszy raz Autor: MrHyde
... z Michałem, o czym śniła miesiącami, jawiła jej się horrorem. - – ganiła sama siebie, wspominając, jak w wyobraźni, obnażała się na oczach Michała, wpatrzonego w nią jak w świętą ikonę, i kładła się przed nim na plecy, cała golusieńka, a on przykrywał ją sobą i spinając pośladki sprawiał, że stawała się kobietą. - – biła się z myślami. Gdy weszli w ulicę, na której znajdował się hostel, Justyna kurczowo chwyciła za dłoń Arka - człowieka, o czyim istnieniu jeszcze dzień wcześniej nie wiedziała, a z którym tego wieczora nie chciała się rozstawać. - – Justyna w końcu znalazła rozwiązanie swojego dylematu. - . – wyobraźnia podsuwała jej kolejne scenariusze. Żegnając się, Justyna, z wyrazem troski i nadziei w głosie, spytała Arka: - Zobaczymy się rano? O której jesz śniadanie? - Najpóźniej o ósmej. Autobus odjeżdża po dziewiątej. Arek, udzieliwszy odpowiedzi, odprowadził wzrokiem posiadaczkę najsłodszych ust pod słońcem wzdłuż korytarza, aż zniknęła, w ślad za Michałem, za progiem drzwi swojego pokoju. Wyciągnął z kieszeni notes, wyrwał kartkę i zapisał na niej swoje dane kontaktowe. Zgiął kartkę wpół, zaadresował do recepcji hostelu z prośbą o przekazanie do rąk własnych pani Justynie z pokoju nr tyle a tyle i wrzucił do skrzynki na listy. Na wszelki wypadek. VII Drzwi hostelowego pokoju same zatrzasnęły się z hukiem, bez najmniejszego świadomego udziału Arka, wywołując trzęsienie ścian w połowie budynku. - . – biochemik ...
... skonstatował smutno. Jak długi, rzucił się na łóżko. Zza ściany odpowiedziała mu złowróżbna cisza. - – posępna ciekawość dopiero zaczynała go męczyć. Poszedł do łazienki. Gorąca woda z bojlera skończyła się, zanim zdążył się na dobre namydlić. Mimo to nie rezygnował z kąpieli. Mijały kolejne minuty, letnia woda, stopniowo przechodząca w chłodną, lała się strumieniem przed jego oczami. Arek kontemplował grom wodospadu, drobną rosą chłodzącego jego rozgrzane czoło i nogi. Bał się powrotu do swej jednoosobowej celi. - . – dumał, tępo wpatrzony w spienioną kałużę wypełniającą brodzik po kostki. - ! – jego głowa kipiała tym mocniej im chłodniej robiło się w stopy. - ! – odpowiedziała mu inna część duszy, szyderczym głosem zdradzonej miłości, stawiając akcent na drugą sylabę jego imienia. Takie życie, Areczku! Pora się pogodzić z losem. - ! – zdecydował pierwszy głos w głowie. Arek wyskoczył z kabiny jak naelektryzowany. Zajął miejsce przy umywalce, kapciem, wstawionym w próg, zabezpieczył szeroku uchylone drzwi na korytarz przed zatrzaśnięciem, pokrył twarz pianką i zanuciwszy Marsyliankę, przystąpił do golenia. „Aux armes, citoyens, Formez vos bataillons! Marchons! Marchons! Qu'un sang impur Abreuve nos sillons.” Zgrywając szczęśliwego, czekał na gościa, biorącego prysznic w drugiej kabinie. Tamten też zwlekał, lecz wobec lodowatej wody, lejącej się po karku, jego wytrzymałość nie była nieskończona. - O, Michał! – zawołał Arek, ...