Trójkąt wileński
Data: 28.10.2020,
Kategorie:
Nastolatki
Zdrada
wakacje,
ten trzeci,
Pierwszy raz
Autor: MrHyde
... odpowiedział Michał i wypił dwa duże łyki gorzkiego trunku.
- Naprawdę? Możesz? – Justyna zupełnie nie miała nic przeciwko takim spacerom.
- Jasne! Oczywiście pod warunkiem, że zaakceptujecie moje towarzystwo. – powiedział Arek do Michała
- Nie chciałbym się narzucać. – dodał, zwracając się wyraźnie do Justyny.
Powiedziawszy to, złowił spojrzeniem wzrok dziewczyny i przytrzymał go na czas trwania podwójnego oddechu. Michał nie mógł nie zauważyć tego gestu, ani tego, że jego dziewczyna na moment zastygła w hipnotycznym bezruchu, ale nie odważył się sprzeciwić.
- No, coś ty?! Narzucać? – odpowiedziała Justyna, z trudem przełknąwszy ślinę.
- Bardzo chętnie się przejdziemy. – zapewniła i spytała o odległość do zamku.
- Blisko. To bardzo małe miasto. – odpowiedział z uśmiechem Arek, nie odrywająć wzroku od twarzy dziewczyny.
Michał, przysłuchując się temu dialogowi, wypił kolejne dwa hałsty piwa.
Przez kolejnych kilka minut, Arek pomagał nowym znajomym w studiowaniu menu, diametralnie zmieniając proporcje uwagi poświęcanej Michałowi i Justynie. Zatrzymywał się przy każdej pozycji, powoli, dbając o prawidłową i wyraźną artykulację, odczytywał litewską nazwę potrawy i niekiedy dodawał kilka słów o pochodzeniu danego słowa. Zapożyczenia w sferze kulinarów są tak częste, że można kwadransami bawić nimi ciekawą świata kobietę. Cepeliny, kugle, placki żmudzkie czyli žemaičių blynas, czebureki rodem z Krymu, wreszcie chłodnik – šaltibarščiai. Justyna z ...
... zapartym tchem wsłuchiwała się w te wszystkie nowe słowa. Tym bardziej, że część z nich miała znajome brzmienie. Podobne do znanych jej wyrazów niemieckich, rosyjskich i polskich. Była za fascynowana złożonością etymologii oraz wielością kontaktów kulturalnych, odbijającą się jak w zwierciadle w tych na pozór banalnych nazwach potraw.
Michał też słuchał wykładów starszego kolegi, lecz ze znacznie mniejszym entuzjazmem niż Justyna. Nie mając wiele do powiedzenia, zajął rękę trzymaniem ucha kufla i pomału siorbał swoje piwo.
- Nie mają tutaj burgera? – Michał zdobył się na dowcip.
Justynie nie było do śmiechu. Spojrzała na niego krzywo, po raz drugi czując zażenowanie słowami swojego chłopaka. Poczuła złość. To miała być piękna, romantyczna wycieczka, o jakiej marzyła od miesięcy – spacery, herbatki, lody i noce, pierwszy raz w życiu spędzane razem, a Michał zdawał się w ogóle tego nie rozumieć. Od samego rana ją ignorował, a gdy znalazła interesującego kompana do rozmów, złośliwie psuł jej zabawę. Jej oczy zaszkliły się, i być może, po jej policzkach spłynęłyby łzy, gdyby Arek nie uratował sytuacji.
- Z burgerem będzie ciężko. Chętnie poszedłbym z wami do McDonalda albo Burger Kinga, ale szczerze mówiąc, nie wiem, gdzie tu może być jakiś fastfood. Może zamówimy ci duże frytki? Tym się dobrze zapycha żołądek.
Michał zażartował jeszcze raz, wyrażając się niepochlebnie na temat poziomu cywilizacji „za Bugiem” i zamilkł nagle, rażony piorunującym wzrokiem Justyny.
Arek, ...