MW-Ibiza Rozdzial 50 Dylemat oralny
Data: 06.11.2020,
Kategorie:
Nastolatki
Autor: Maciej Wijejski
... mówi twardo Grześ, wyrywając mi górę kostiumu z ręki.
- Żebyś się nie zdziwił, jak rzeczywiście przy tobie przymierzy.
Mówię, jak będzie. Pocahontas przebierając się w prezent od tatusia „przypadkiem” nie domknie drzwi do łazienki. Grześ będzie mógł się na własne oczy przekonać, że jego córka ogoliła cipkę, a to z kolei da mu do myślenia na temat tożsamości dziewczęcia, z którym dziś pofiglował.
Grześ tymczasem pyta o godzinę.
- Już tak późno? Aldonka będzie się martwić.
- Dlaczego ma się martwić? Przecież też tu jest, wrócicie razem.
- Nigdy nie odpuszczasz, co?
Ale Grześ mówi to z uśmiechem. A jego członek pręży się na wspomnienie lubieżnych igraszek z córką/nie córką.
- Houston, mamy problem!
Na moje wołanie zjawiają się jak spod ziemi Natka z Majką.
- Grześ musi już iść, a przecież nie wypuścimy go w takim stanie.
- Jak się spuści, to się go wypuści – siostry biorą sprawy w swoje ręce.
- Bez pośpiechu – mówię na odchodnym. Pocahontas musi zdążyć do hotelu przed tatusiem, a bóg jeden wie, z kim i gdzie się teraz gzi.
*
- Widział ktoś Pocahontas?
- Poszły z Zuzią na dach. Zuzia przygotowała jakąś niespodziankę.
- Chyba się domyślam, jaką.
*
- Ach, jakiś cudowna swoboda!
Naga Pocahontas wykonuje całkiem udany piruet. Wiatr bierze w posiadanie jej włosy.
- Ten chłód na cipce jest niesamowity – tam dziewczyna nie ma włosów, i to od niedawna. Chłód potęguje jeszcze łagodzący podrażnienia żel, którym obficie ...
... potraktowała cipkę – to przez te szorstkie ojcowskie dłonie.
- Nie kuś! Zbyt jestem przyzwyczajona do swoich loczków. Ale teraz jesteśmy spóźnione, chodź już, poznasz dwóch fajnych chłopaków. Albo i nie poznasz...
- Myślisz, że nie poczekają? Na takie dwie laski, jak my?
Zuzia nie odpowiada, tylko chwyta koleżankę za rękę i ciągnie do windy.
- Antonio nieźle się tu urządził. Rwie co ładniejsze dziewczyny na potęgę, a prowadząc hotel dla naturystów nie kupuje kota w worku. Na dachu jest fantastyczne miejsce, w którym je posuwa. Z widokiem na całą wyspę.
- Rozumiem, że ty też z tych „co ładniejszych”?
- Ładniejszych i młodszych! – Zuzia dumnie pręży pierś. Piersi ma śliczne. Młode i jędrne. I dziwny wyraz twarzy, gdy lezie po drabince na dach maszynowni windy. Tuż za Pocahontas, z głową prawie w jej tyłku. Jakby nie mogła się doczekać.
Z góry dobiega ją stłumione „ o kurwa!”, a głową przywala w ten, nagle zastygły w bezruchu, tyłek. Doczekała się.
- Serwus Donek – mówią jednym głosem Jacek i Wacek. W pierwszym odruchu Pocahontas zakrywa ręką cycki. Zuzia bodzie ją w tyłek głową, rusza więc wyżej i wydrapawszy się na dach używa drugiej, wolnej już od drabinki ręki, by zasłonić cipkę przed pożądliwym wzrokiem obu klasowych kolegów.
- A coś ty się nagle taka wstydliwa zrobiła? – Pyta Zuzia, puszczając oko do chłopaków.
- Bo jestem w szoku – odpowiada Pocahontas, gdy szok jej trochę mija.
- A gdzie reszta klasy? – Rozgląda się nerwowo.
- Z klasy jesteśmy ...