1. Ty, Złotowłosa (IV) - Sesja


    Data: 12.11.2020, Kategorie: blondynka, bez fabuły, fotografia, sesja, Lesbijki Autor: _MK_

    ... robotycznym trzaskiem. Stopniowo, z wyczuciem, odsuwasz od siebie obie dłonie zanurzone w pochwie, rozwierając jak najszerzej jej wejście. Podchodzę bliżej i łapię następne fotki tak szeroko otwartych drzwi kobiecości.
    
    – Tak, jak lubisz, co? – rzucasz ni to pytanie, ni komentarz.
    
    – Pięknie ją rozchyliłaś, jest taka głęboka i spragniona. – Mój umysł krąży wokół kolejnej koncepcji, lecz brak mi pomysłu na realizację; tylko do chwili, gdy moje spojrzenie ląduje na stojącym nieopodal kawowym stoliku z paterą owoców. Wtedy ciąg dalszy pisze się sam. – Weź z patery banana i nakarm ją.
    
    Sięgasz i urywasz z okazałej kiści jedną sztukę (czy to też miałaś zaplanowane, czy cię zaskoczyłem?) i przystawiasz czubkiem do otworka w cipce Esther, wahając się przez chwilę.
    
    – Śmiało – ponaglam zwięźle – chcę to zobaczyć.
    
    Przykładasz trochę siły i czubek banana wślizguje się do wewnątrz. Nie bez oporu, systematycznie, wnika głębiej i głębiej, kierowany twoim zdecydowanym naciskiem. Kiedy większość niemałej długości owocu tkwi już w środku, mam już z dziesięć fotek tej niebywale pobudzającej sceny. Jestem jak na amfetaminowym haju.
    
    – Pieprz ją – nakazuję stanowczo. Spoglądasz na mnie przeciągle, a następnie układasz się na czworaka między udami swojej partnerki. Łapiesz mocniej banana i energicznie poruszasz nim w przód i w tył, wypinając swój tyłeczek ku mnie. Esther, cała w graniczącym z transem upojeniu, jest już zajęta tylko sobą: jej język przesuwa się po wargach, głowa ...
    ... kręci się na boki, a dłonie wplatają we włosy. Powiedzieć, że robisz jej dobrze, byłoby zachowawczym eufemizmem – ty wysyłasz ją rakietą w niebiosa. Mnie, przy okazji, również. Nie mogąc hamować się dłużej, odwieszam lustrzankę luźno na karku i podchodzę do ciebie od tyłu, by złapać cię oburącz za wypięte zapraszająco pośladki. – Tylko nie waż się przerywać – ostrzegam, po czym wbijam bolącego już od długotrwałej erekcji członka w twoją muszelkę. Jak dobrze móc sobie w końcu ulżyć! Posuwam cię, powoli, delektując się twoim ciasnym wnętrzem, oplatającym mnie ciepło. Ty wciąż zaspokajasz Esther długim owocem, teraz mokrym już od jej śluzu, ale sama również zaczynasz raptownie drżeć, co skłania mnie do przyspieszenia tempa. Wyczuwając zbliżający się nieuchronnie orgazm, wyduszam z siebie jeszcze jedno pytanie:
    
    – Gdzie mam skończyć?
    
    – W ustach Very – odpowiadasz głosem tak samo zdławionym obezwładniającą rozkoszą, jak mój. Vera, ha. Czyli tak jej na imię. Oszołomienie twoją prośbą nie jest w stanie już powstrzymać nadchodzących skurczów. Wysuwam się z ciebie, zbliżam się do twarzy Very, a ona otwiera buzię na oścież, gotowa przyjąć mój ładunek. Kieruję żołądź ku niej i suwam napletkiem w dół-w górę, krótkimi i bardzo szybkimi ruchami, frenetycznie, prawie bez kontroli. Kątem oka zauważam, że ty również wstałaś z sofy – jesteś tuż obok, zdejmujesz mi aparat z szyi. Moje oczy powoli zalewa jasność, w lędźwiach zbiera się niepowstrzymana siła, sztywnieję cały pod jej naporem. Vera ...
«12...4567»