Upojeni (II)
Data: 20.11.2020,
Kategorie:
soft,
Masturbacja
szefowie,
pieszczoty,
Autor: Adrenalinaaa
... niego wyciągnąć.
- Sugeruję, abyśmy zagrali w taktykę wrogą. Ten, kto jest wrogiem twojego wroga... - wzruszył szerokimi ramionami i oblizał usta. Dopiero w tym momencie zauważyłam świetnie skrojony garnitur. Był zapewne szyty na miarę tak jak wszelkie jego plany. Był typem zdobywcy. Myśliwy łaknący uwagi, poszanowania, ale nie bezinteresownie. Taktyka musiała być wypracowaną przez lata. Soldberg grał najostrzej, ale zyskiwał na tym najlepiej. To właśnie to było znakiem ostrzegawczym dla każdego, chcącego się z nim mierzyć. I choć ja posiadałam część tego świata, to wiedziałam, że na razie, nie mogę nią zagrać. To było za mało, by zapędzić lwa do klatki. Za mało, aby dosięgnąć sprawiedliwości.
- Dobra. - zdobycie zaufania również składało się na zdobycie pozycji. - Skoro chcemy ugrać najwięcej, a przy tym utrzeć nosa konkurencji... dorzucimy im coś w gratisie. - rozjuszył się. - Spokojnie. - prychnęłam. - Nie potrzeba nam rozlewu krwi.
- Mów za siebie. - to akurat było zabawne.
- Mówiłeś, że chcieliście kupić surowiec. Bulgowie go posiadają? - żywnie zainteresował się mym tokiem myślenia, co wyłoniło uśmiech na jego twarzy. Podejrzliwy i dziwnie życzliwy.
- Ja też mam pomysł. - to, co mi powiedział, było lepsze od jakichkolwiek zagrywek, które mógł przygotować kanciarz. Miałam przed sobą mistrza intryg i to bardzo, ale to bardzo skutecznego.
- Jeszcze raz dziękujemy. - szwedka o niebieskich oczach wirowała spojrzeniem w zadowolonym i pełnym entuzjazmu ...
... wspólniku. Gdy ich kontakt wzrokowy uległ zmianie w bardziej intymny, do akcji wkroczył Dorian i przejął ster nad słodką Panią prezes. Tu akurat byłam mile zaskoczona. Kobieta sukcesu na takim szczeblu była rzadkim przypadkiem. Natomiast jej gust co do facetów, cóż...mogłam jedynie współczuć. Było czekać, aż jakiś pępek świata zdobędzie biedne serce, a potem majątek.
Mimo takiego rozwiązania, nie współczułam jej. Dorian zadbał o damskie zadowolenie, które najprawdopodobniej nie skończyło się tylko na kawie a my w spokoju oddaliliśmy się w stronę wyjścia.
Gdy słońce zaczęło ogrzewać twarz, wzięłam głęboki wdech i pierwszy raz od bardzo dawna, uśmiechnęłam się.
- Nie boisz się zmarszczek, królowo śniegu? - nadal tutaj był. Uradowany ze swojej wygranej, o mały włos nie krzyczał, abyśmy całowali go po stopach. Nie odezwałam się słowem, a jedynie założyłam na nos okulary przeciwsłoneczne i pokręciłam głową. Niedojrzały gad.
- Nie powinieneś teraz siedzieć w swojej limuzynie, popijając szampana? - wybuchł gromkim śmiechem, nie zwracając uwagi na ludzi, którzy nam się przyglądali. Soldberga znał każdy i każdy doskonale wiedział, jak diametralnie zmieniła się jego sytuacja w przeciągu kilku ostatnich miesięcy. Zainteresowanie moją osobą było dodatkowym szumem, jaki to on zazwyczaj wywoływał. Nawet teraz.
- Po pierwsze nie przepadam za limuzynami. Po drugie... - stanął naprzeciw mnie i spojrzał prosto w oczy. - Szampan najlepiej smakuje we dwoje.
- Dorian skusi się, jak ...