Dom w Beskidzie (II)
Data: 25.11.2020,
Kategorie:
małżeństwo,
dwie kobiety,
sauna,
Autor: BlueNight
... zakończone ciemnymi, niemal czarnymi sutkami o równie ciemnej, szerokiej obwódce. Odwracając dla niepoznaki wzrok, co chwilę wracałam do tych ociekających potem piersi. Przełknęłam ślinę, gdy przez chwilę wyobrażałam sobie krople potu ściekającą po tych piersiach, poprzez szeroki, pokryty fałdkami brzuch, ku jej kobiecości ukrytej pomiędzy potężnymi udami. W pewnym momencie tajemnicza rudowłosa wstała, zbliżyła się do kamieni i nabrała drewnianą chochlą wody z drewnianego koryta. Kłąb pary uniósł się z rozgrzanych kawałków skał i zakrył na moment ociekającą od potu kobietę. Z każdą sekundą coraz bardziej jawiła się, jako nierealna istota z jakiegoś sennego widziadła. Rozmyta w półmroku sauny i przysłonięta oparami. Zamarłam, urzeczona, pochłaniając wzrokiem, każdy cal jej skóry, gdy powoli polewała kamienie z chochli. Byłam rozpalona, od gorąca panującego w saunie i od widoku, pewna, że jeśli dotknę się teraz, to poczuje, rozpalone i sterczące sutki oraz narastającą, lepką wilgoć. Pulchna dziewczyna obróciła się i wróciła na miejsce. Dopiero widok prostych włosów, lepiących się od wilgoci do jej miękkiej skóry i szerokie, blade pośladki, lekko kołyszące się w rytm kroków wybiły mnie i zawstydzona wbiłam oczy w podłogę. Tamta, nieświadoma targającym mną uczuć, rozsiadła się na ręczniczku. Jeszcze bardziej wyzywająca. Oparła stopę o ławę i odchyliła drugie udo szeroko. Odpowiedziałam jej, chociaż mnie wyzywająco. Cofnęłam dłonie z ud i rozszerzyłam je mocniej. Pragnęłam jej ...
... powiedzieć o tym, co czuję, byłam gotowa dać jej cokolwiek, za pukiel włosów, za rozmowę, za dotyk. Nie jestem lesbą, nic z tego. Nie ma szans, w sensie czasem oglądam porno i męsko-męskie i damsko-damskie, ale nie jestem lesbijką. Nie wiem sama. Czuję się po prostu głupio.
– Cześć – usłyszałam. Niski, lekko nosowy głos rudowłosej wyrwał mnie z chwilowego otępienia.
– Cześć – odpowiedziałam, patrząc na szeroko rozpartą na ławie kobietę. Wstała i spokojnym krokiem obeszła piecyk z parującymi jeszcze nieznacznie kamieniami i zbliżyła się do mnie. Była na wyciągnięcie dłoni, a ja mogłam przyjrzeć się jeszcze bliżej rudej kępce włosów na jej łonie, ociekającej od wody i potu piersi, czy wreszcie z kolejnym jej kroczkiem, nabrzmiałemu i krwiście czerwonemu motylkowi, a w zasadzie dużej rusałce o szerokich, mięsistych skrzydłach, które zwisały między jej udami.
– Nie ładnie się tak wpatrywać, prawda? – zapytała. Jej szeroki brzuch był kilkanaście centymetrów od mojego nosa. Zbliżyła się jeszcze bardziej – Przyjrzyj się. Jak ci na imię?
– Jestem Julia, a ty?
– Jula, hmm – uśmiechnęła się i musnęła pomalowanymi na czarno, ostrymi paznokietkami mój policzek – Napatrz się. Pytałam cię o coś prawda?
– Tak… Znaczy, nie. Wybacz, ale nie mogłam przestać na ciebie patrzeć.
– Mhm, aż tak.
– Tak – wyszeptałam spieczonymi wargami. Byłam czerwona jak rak. Ona pochyliła się, a wilgotne włosy opadły na mnie i na nią niczym przesycona seksapilem zasłona. Rozchyliłam wargi, ...