Debiutant - amerykański sen
Data: 26.11.2020,
Kategorie:
bez seksu,
żartowałem,
porno,
Brutalny sex
emigracja,
Autor: GreatLover
... krakersów, patrząc jak szczurek gna po nie z niesamowitą prędkością. Miałem nadzieję nauczyć go paru sztuczek jednak moje wysiłki spełzły na niczym. Mały latał jak pojebany, piszcząc z radości, gdy tylko usłyszał jak kolejny smakołyk spada na ziemię. Z nadmiaru radości zdarzyło mu się parę razy zrobić rundkę dookoła rzuconego kawałka, zanim zdał sobie sprawę, wokół czego krążył – wtedy rzucał się na jedzenie pochłaniając je łapczywie. Wyglądał przekomicznie ze swoimi wypchanymi policzkami. Gdy tylko cichły odgłosy pośpiesznego chrupania, rzucałem kolejną porcję. Udało mi się go nawet na swój sposób oswoić – z obawą i czujnością podchodził po kawałki, które specjalnie rzucałem tuż koło swoich stóp. Gdy tylko chwytał je w swoje różowe łapki, uciekał szybko do jednej ze swych norek – nie minęło trzydzieści sekund a znów wybiegał mi na spotkanie, czekając na dokładkę. Nie chcąc go dłużej męczyć wyciągnąłem ostatniego, całego krakersa i pstryknięciem posłałem go pod ścianę. Ucieszony Pablo pognał w stronę swojego skarbu i po chwili całe mieszkanie wypełnił odgłos szybkiego, niecierpliwego chrupania.
Nie miałem pojęcia, która była godzina. Wpadające przez okno słońce oznaczało wyjątkowo wczesną porę, lecz uznałem, że nie wytrzymam dłużej tej niepewności. Zbiegłem po schodach na dół, wychodząc na zalaną słońcem ulicę. Pod moim budynkiem stało dwóch gości – jeden grzebał czubkiem buta w drobnych śmieciach leżących na chodniku a drugi nawijał do niego z prawdziwym przejęciem. Gdy ...
... tylko mnie zobaczył trzepnął swojego kompana wierzchem dłoni w zapadłą klatę. Po ich wzroku zrozumiałem, że nie byli tu przypadkiem. Przeszedłem obok bez słowa, czując na karku ich spojrzenie. Gdy uszedłem dobre kilkanaście metrów usłyszałem długi, przeciągły gwizd, który rozległ się za moimi plecami. Zignorowałem go, idąc dalej w swoją stronę, ale na chwilę zwolniłem kroku, gdy usłyszałem podobny dźwięk, tym razem rozbrzmiewający wśród ulic, które znajdowały się przede mną. Informowali się wzajemnie o tym, że wyszedłem na osiedle. Nic nie mogłem poradzić na to, że wiedzieli już o mojej przechadzce, dlatego przyśpieszyłem kroku, by jak najszybciej wyrwać się z tego getta. Gdy obchodziłem już ostatni blok, poczułem gęsią skórkę na widok gościa, który wyłonił się zza rogu. Obrzucił mnie badawczym spojrzeniem – ubiór i tatuaże nie pozostawiały wątpliwości, do jakiej grupy należał. Zanim zdołałem mu się przyjrzeć, zniknął mi z oczu. Biorąc to za dobrą monetę przyśpieszyłem kroku, byleby znaleźć się na przystanku. Gdy wyszedłem na ulicę, mimowolnie zamarłem bez ruchu na pół sekundy.
To nie było dwóch czy pięciu gości. Na chodniku zobaczyłem co najmniej dwudziestu typów, przy czym nie zauważyłem nikogo z grupy, którą widziałem we wczorajszym dniu. Wszyscy poubierani tak podobnie, że z daleka można było w nich rozpoznać członków gangu. Nosili porządniejsze ciuchy niż reszta mieszkańców. Każdy miał błękitną bandanę, związaną na głowie lub nadgarstku lub zatkniętą w tylną kieszeń ...