Debiutant - amerykański sen
Data: 26.11.2020,
Kategorie:
bez seksu,
żartowałem,
porno,
Brutalny sex
emigracja,
Autor: GreatLover
... workowatych spodni. Podwinięte rękawki w koszulkach odsłaniały tatuaże. Kilku z nich miało „sznyty” zabójców. Gadali jeden przez drugiego, pociągając z butelek owiniętych w brązowy papier i paląc skręty. Gdy tylko mnie zauważyli, zaczęli nawzajem klepać się po ramionach i kiwać głowami w moją stronę – nie gapili się na mnie jak sroka w gnat, tylko rzucali co chwilę przeszywające, wnikliwe spojrzenia, które podnosiły mi ciśnienie, by znów powrócić do swych wesołych rozmów. Kurwa mać, ilu ich mogło być? Zerkałem na nich ukradkiem, mając nadzieję, że nie wyczuli mojego strachu. Kilku typów zaśmiało się głośno, ale nikt nie wykonał żadnego ruchu w moim kierunku. Z dudniącym ruszyłem przed siebie, czując, jak ludzie od Pabla odprowadzili mnie wzrokiem. Serce zatrzepotało mi ze strachu, gdy zerkając przez ramię zobaczyłem wielkiego, naprawdę wielkiego faceta, który ruszył za mną w asyście dwóch „mniejszych” pomocników. Koleś wyglądał jak niedźwiedź a jego biceps był szerszy niż moje ramiona razem wzięte – zaschło mi w gardle, gdy typ podrapał się po kwadratowej szczęce, a ja zobaczyłem na przedramieniu duży tatuaż dwóch spluw złożonych w literę V. Koleś z wyglądu przypomniał mi Smitha, ale wyglądał na takiego, co mógłby go położyć jedną ręką, nie mówiąc już o mnie. Po plecach przebiegł mi zimny dreszcz, gdy te wielkoludy zbliżyły się do mnie, gadając sobie swobodnie. Skuliłem się mimowolnie, słysząc ich głosy tuż za sobą, gdy zbliżaliśmy się do przystanku.
Zaschło mi w ...
... gardle, a na czoło wystąpił zimny pot. Mocno ścisnąłem schowane w kieszeniach dłonie, rozpaczliwie próbując zapanować nad ich drżeniem. Moje serce zaczęło bić coraz szybciej i głośniej. W końcu, udało mi się dotrzeć do lichej ławeczki, na którą opadłem bezwładnie, modląc się w duchu by nikt nie zauważył moich podrygujących nóg. Vatos zatrzymali się nie dalej jak dwa metry ode mnie, kompletnie mnie ignorując. Rozmawiali głośno, rechocząc ze śmiechu co parę chwil. Nie rozumiałem, o czym mówili, ale słyszałem wyraźnie każde ich słowo – byli tuż obok mnie. Nie wiem jak długo mnie pilnowali, ale w końcu w oddali dostrzegłem zbliżający się autobus. Wstałem na ołowianych nogach i wolnym krokiem podszedłem do krawędzi wiaty zauważając coś dziwnego. Byłem pewien, że przychodząc na przystanek zastałem na nim kilka osób, którym nie zdołałem się przyjrzeć. Zerknąłem dyskretnie na wszystkie strony – oprócz mojej niezwykle dyskretnej obstawy, nie zauważyłem nikogo. Kierowca podjeżdżającego autobusu nie miał zbyt wesołej miny – sam widok mojej twarzy i moich towarzyszy wystarczył, by doskonale wiedzieć, na co się zanosi. Podstarzały mulat kiwnął krótko głową, widząc wyciągniętą w jego stronę garść drobniaków, dając mi znak, że dzisiaj nie muszę płacić za przejazd. To samo wyróżnienie spotkało byczków, którzy wcisnęli się za mną do autobusu. Zajęli miejsca na końcu pojazdu, zupełnie niezrażeni faktem, że na ich widok wszyscy współpasażerowie zaczęli wychodzić na przystanek. W końcu, gdy autobus ...