Debiutant - amerykański sen
Data: 26.11.2020,
Kategorie:
bez seksu,
żartowałem,
porno,
Brutalny sex
emigracja,
Autor: GreatLover
... kierowcom – teraz uważaj – rzucił, gdy znaleźliśmy się na pustym pasie, słysząc w tle trąbiących na nas ludzi – gotowy?
Spojrzałem na pusty pas ciągnący się aż po horyzont. Prawą rękę zacisnąłem na uchwycie drzwi z całej siły a lewą niemal zmiażdżyłem swoje drżące kolano.
- Nie – odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
- No to jedziemy! – krzyknął Steve, wrzucając gaz.
Głowa odleciała mi do tyłu, wbijając się w fotel. Silnik ryknął z całą mocą. Huk pracujących tłoków wzmocnił odczucie prędkości, od której obraz rozmył mi się przed oczami. Ze strachu zabrakło mi tchu, jednak tym razem wiedziałem, że jazda nie skończy się tak szybko. Silnik pracował głośnym, równym rytmem, stopniowo zwiększając obroty w rytm rozkazów szalonego kierowcy. W końcu, odetchnąłem krótko i zacząłem łapać powietrze krótkimi, urwanymi haustami. Sądziłem, że ciśnienie zaraz rozerwie mi czaszkę.
- Jechałeś kiedyś dwieście na godzinę?! – wykrzyknął Steve, przekrzykując pracującą maszynę.
- Nie! – odpowiedziałem krzykiem i pożałowałem swoje j odpowiedzi. Wóz szarpnął a ja poczułem, że głębiej wcisnęło mnie w fotel.
- No to teraz jedziesz! – wykrzyknął mój kompan i zaśmiał się szaleńczo.
Mijane przez nas wozy zmieniły się w migoczącą ścianę kolorów. Jedynym wyraźnym punktem był horyzont, do którego Steve najwyraźniej chciał dotrzeć, mocniej wciskając gaz. Sądziłem, że zesram się ze strachu!
- Dwieście dwadzieścia! – wykrzyknął po chwili – chcesz więcej?!
- NIE!
Steve zareagował ...
... tak, jak się tego spodziewałem – zaśmiał się dziko i dodał gazu. Auto zakołysało się, przyprawiając mnie niemal o zawał a potem wyrwało do przodu. Ze strachu zamknąłem oczy, ale niewiele to pomogło – dalej czułem zwiększającą się pęd.
- Nie jest tak źle, co nie, Nowy? – usłyszałem głos Steve’a wśród ryku pracującej maszyny – TERAZ UWAŻAJ!
Otworzyłem szeroko oczy, drąc się ze strachu – zjechaliśmy z łagodnego wzniesienia na drodze z prędkością przekraczającą dwieście kilometrów na godzinę. Lambo wyrwało do przodu i po chwili lecieliśmy w powietrzu! Przód wozu obniżył się lekko a ja poczułem, jak mój tyłek odrywa się od fotela. Kakofonia kilkunastu klaksonów doleciała do naszych uszu, gdy kolorowa ściana migająca po naszej lewej stronie przybliżyła się niebezpiecznie. Skuliłem się ze strachu, drąc się w niebogłosy i żegnając się życiem.
- O KURWA! – ryknął ze strachu Steve, mocno trzymając kierownicę.
Gdy auto ciężko wylądowało na drodze, Steve szarpnął kółkiem z całej siły. Znów wbiło mnie w fotel a ja rozdałem się jeszcze głośniej - tym razem betonowy mur znalazł się tuż przy moim oknie. Steve poskręcał wozem parę razy, zanim udało mu się nad nim zapanować, nieznacznie zmniejszając prędkość. To nieprawdopodobne, ale ten wariat... śmiał się!
- Ja pierdolę! Widziałeś to?! Widziałeś?! – krzyczał, patrząc na mnie a ja dostrzegłem przebłysk strachu w jego spojrzeniu. Dobrze wiedział, że było blisko. Cholernie blisko!
- Nie do końca tak to miało wyglądać... może ...