1. Debiutant - amerykański sen


    Data: 26.11.2020, Kategorie: bez seksu, żartowałem, porno, Brutalny sex emigracja, Autor: GreatLover

    ... przystanku.
    
    - Spoko... spoko... wszystko pod kontrolą.
    
    - Na bank?
    
    - Na bank – odparłem uśmiechając się do Steve'a, ucieszony jego troską o moją cenną dupę.
    
    Steve, wciąż z niepocieszoną miną, zamknął drzwi i zerknął przez ramię – droga była cholernie wąska i, na jego szczęście, zupełnie pusta – do przyjazdu autobusu pewnie jeszcze brakowało sporo czasu, bo blaszaka nawet nie było widać na horyzoncie. Innych pojazdów zmierzających do mojej dzielnicy nie zauważyłem, czemu trudno się było dziwić. Mój szef zerknął na mnie jeszcze raz a potem spojrzał na chłystków okupujących ławkę. Delikatnie kiwnął głową w moją stronę a potem wrzucił wsteczny.
    
    Jeszcze w Polsce czytałem o tym, że Aventador jest w stanie dociągnąć do setki, jadąc na wstecznym biegu. Do tej pory sądziłem, że ten tekst był jednie marną reklamą – obserwując cofający się wóz przekonałem się, że promocja niewiele odbiegała od prawdy.
    
    ***
    
    Droga do domu minęła spokojnie. Żaden z karków od Vatos nie zaszczycił mnie nawet spojrzeniem podczas całego kursu do domu a nowy, młody kierowca co rusz zerkał we wsteczne lusterko, patrząc na nas z niekrytym przerażeniem. Pewnie dlatego gnał przed siebie na złamanie karku, by jak najszybciej pozbyć się tak „miłych” pasażerów. Na osiedle dotarliśmy o wiele szybciej niż zazwyczaj, bo kierowca pogonił w sfatygowanym blaszaku wszystkie mechaniczne konie. W końcu wyhamował z piskiem opon i zdążył odwrócić się do nas z jeszcze bardziej piskliwym okrzykiem „Koniec trasy! ...
    ... Wysiadać!” zanim otworzył nam drzwi.
    
    Gdy wychodziliśmy na zewnątrz, pojazd kołysał się jak łódka na morzu, gdy jego wnętrze opuszczały góry gadających mięśni. Idąc na osiedle zachowywali między mną dystans na pół kroku, gadając swobodnie i kompletnie ignorując moją obecność. W końcu, gdy weszliśmy między bloki, jeden z nich gwizdnął przeciągle. Gdy usłyszeliśmy odpowiedź, kolesie po prostu się rozeszli, zostawiając mnie samego.
    
    ***
    
    - Halo, Steve? Możesz rozmawiać? Nie za wcześnie dzwonię? – spytałem głupio odwracając się od automatu i zerkając w niebo, na którym ledwo co zdążyło pojawić się słońce.
    
    - Ja pierdolę, stary! Czy ty masz pojęcie, która jest godzina?!
    
    - Tak, wiem, przepraszam! Ja po prostu... mam problem z transportem i wiesz, musiałem wstać wcześniej, by dotrzeć na plan na godzinę, na którą się umawialiśmy.
    
    - Ta... - odpowiedział, mlaszcząc w słuchawkę.
    
    - Mam problem. Sprawdziłem w necie adres pod który wczoraj mnie zawiozłeś i odkryłem, że nie ma tam bezpośredniego dojazdu.
    
    - Bo to dzielnica willowa, ziom. Tam nawet gówniaki, które ledwo co skończyły szesnaście lat jeżdżą wozami lepszymi od mojego.
    
    - No tak... to by wiele wyjaśniało... słuchaj, chciałem zapytać czy mógłbyś mnie podrzucić na miejsce, tak jak poprzednim razem? Byłbym wdzięczny.
    
    Steve chrząknął głośno. Gdy przemówił ponownie, ton jego głosu zmroził mi krew w żyłach.
    
    - Nie jestem twoją taryfą, stary. Wczoraj cię podwiozłem, ale to był limit moich uprzejmości. Masz być ...
«12...353637...58»