-
Debiutant - amerykański sen
Data: 26.11.2020, Kategorie: bez seksu, żartowałem, porno, Brutalny sex emigracja, Autor: GreatLover
... na planie o czasie, entiendes? - Tak!... Szefie! – wypaliłem na szybko licząc na to, że ostatnie określenie złagodzi gniew mojego przełożonego. Na szczęście, Steve zarechotał gardłowo słysząc ostatnie słowo. - Wciąż się uczysz, Nowy. Obyś uczył się szybko. Widzimy się – zakończył, rozłączając się. Nie odwiesiłem słuchawki, ledwo zdążając wbiec do odpowiedniego autobusu. Wiedziałem, że telefon z prośbą o podwózkę będzie złym pomysłem. Wiedziałem! *** Taksówkarz wyśmiał mnie dwa razy. Pierwszy, gdy po podaniu adresu spojrzał na moją mordę i ubiór a drugi, gdy powiedziałem mu, że za kurs mogę zapłacić mu tylko pięćdziesiąt baksów. Na początku powiedział, żebym spierdalał, ale w końcu dał się przebłagać – powiedział, że za taką „forsę” podrzuci mnie najbliżej, jak tylko się da, a potem będę musiał radzić sobie sam. Mijając kolejne posiadłości niemal czułem podejrzliwe spojrzenia posyłane mi z wysokich balkonów – chociaż ubrałem najlepsze ciuchy i tak odstawałem od okolicy, wyglądając jak kloszard w dzielnicy bogaczy. Przez chwilę rozważałem myśl, czy aby nie założyć maski, skrywając tym samym oszpeconą twarz, ale zaraz zarzuciłem ten durny pomysł – w takim wdzianku raz dwa zgarnęłaby mnie policja. Na myśl o spotkaniu ze stróżami prawa przyśpieszyłem kroku. Wolałbym nie odbywać takiego spotkania, zwłaszcza w pierwszym dniu w nowej „pracy”. - Hola, hola, ziomek. Dokąd to? – spytał mnie potężny murzyn, który zagrodził mi drogę. Nie wiem, jakim ...
... cudem mi się to udało, ale dotarłem na miejsce kwadrans przed czasem. - Ja na plan. Jestem nowy w ekipie. - Jasne! – koleś złożył ręce na szerokiej klacie i zatrząsł się ze śmiechu, słysząc moje słowa. Gdy zorientował się, że mówiłem serio, zaczął się śmiać o wiele głośniej. Spojrzałem na niego wkurwionym wzrokiem ale wiedziałem, że w tej sytuacji musiałem trzymać nerwy na wodzy. - Koleś, wpuść mnie, ja naprawdę tutaj pracuję! Ochroniarz zaczął śmiać się na całe gardło, kierując twarz ku niebu. Rechotał w najlepsze a mnie zaczęły zjadać nerwy. - Stary.. nie rób mi tego, wpuść mnie!... Zadzwoń do Steve’a, on ci wszystko wyjaśni! - Do jakiego Steve’a. Nazwisko. Szczęka mi opadła do kolan. Nie pomyślałem, by spytać przyszłego pracodawcy o nazwisko! - Tak myślałem, przystojniaku – powiedział z przekąsem olbrzym, ocierając oczy wierzchem dłoni – won mi stąd. - Poczekaj... poczekaj! – powiedziałem, cofając się przed nacierającym typem – mam dowód, że tutaj pracuję! – wykrzyknąłem, zanim zdążyłem przemyśleć swoje słowa i sięgnąłem do tylnej kieszeni spodni wyciągając... swoją maskę. - To ma być żart? Jeśli tak, to kurewsko nieśmieszny – wymruczał ochroniarz gniewnym głosem. - Nie! Nie! Nie o to mi chodziło, ja... - przetrzepałem szybko kieszenie, widząc rosnącą irytację pilnującego mnie człowieka – o to, mam! – powiedziałem, pokazując mu lekko sfatygowaną wizytówkę firmy, na której drugiej stronie Steve zostawił swój numer. Ochroniarz bez pytania ...