Debiutant - amerykański sen
Data: 26.11.2020,
Kategorie:
bez seksu,
żartowałem,
porno,
Brutalny sex
emigracja,
Autor: GreatLover
... wcześnie decyduję się na taki krok – bądź co bądź, dopiero stawiałem pierwsze kroki, i nikt nie dał mi gwarancji, że utrzymam się w biznesie. Przypominałem sobie rozmowę z kolesiem z przebieralni i parsknąłem zdając sobie sprawę z głupoty swoich przemyśleń. Jeszcze nie dostałem pracy a już w głowie zacząłem wydawać pieniądze? Dopóki nie miałem umowy w ręku, wszelkie pomysły „o lepszym życiu” mogły odejść na dalszy plan.
- Kurwa mać – mruknąłem pod nosem, gdy doszedłem do ostatniej ulicy, którą musiałem przekroczyć by znaleźć się w swoim budynku.
Przy wejściowych schodach zauważyłem Pabla w otoczeniu gości ze swej ekipy – w tym łysola, który mi wpierdolił. Widok bandy zbirów sprawił że mimo letniej pogody poczułem przejmujący chłód. Tylko ich mi tutaj teraz brakowało! Na szczęście butelki walające się pod ich nogami i tlący się zwitek bibuły, który przekazywali sobie z rąk do rąk dawał mi pewną nadzieję. Może są tak zajęci jaraniem i piciem, że uda mi się przemknąć obok nich?
Zamierzałem się ruszyć, by nie stać jak kołek, przy okazji ściągając na siebie ich uwagę, gdy nagle usłyszałem huk. Spojrzałem w kierunku z którego się rozchodził i zobaczyłem starego, w wielu miejscach łatanego cadillaca, który wtaczał się na jezdnię, pchając przed sobą przewrócony kosz na śmieci. Kubeł zaklinował się pod zderzakiem, wypluwając na asfalt swoją zawartość. Kierowca zarzucił wozem parę razy, aż w końcu udało mu się uwolnić. Przejechał po aluminiowym pojemniku, gnąc go z donośnym ...
... dźwiękiem i skręcił w moim kierunku. Wrzucił wyższy bieg. Jechał szybko.
Stałem na swym miejscu, zamierzając go przepuścić. Pomyślałem, że ktoś odwoził grata na złom, licząc na parę dolców, ale gdy dostrzegłem współpasażerów kłębiących się w środku uznałem, że to grupa ziomków robiących rundkę po dzielnicy. Pomyślałem, że to nic wielkiego i obserwowałem ich spokojnie, gdy nagle włos zjeżył mi się na karku – z opuszczonych szyb wysunęły się dłonie uzbrojone w pistolety.
Jednym susem schowałem się za winklem i ostrożnie wychyliłem głowę – cadillac nie zwalniał a w oknie pasażera, znajdującym się zaraz za kierowcą, usiadł jakiś człowiek. Był nagi od pasa w górę, cały pokryty tatuażami. Trzymany przez niego gnat zalśnił w słońcu.
Serce zaczęło walić mi ze strachu tak mocno, że poczułem dudnienie w uszach. Nogi zmieniły się w galaretę a palce u dłoni zaczęły drgać w niekontrolowany sposób. Wiedziałem na co się zanosi i z jednej strony czułem, że powinienem spierdalać jak najdalej, a z drugiej uświadomiłem sobie, że jeśli Pablo zginie na moich oczach, to stracę jedyny gwarant bezpieczeństwa. Wyjrzałem ostrożnie za róg, kuląc się ze strachu. Cadillac był coraz bliżej, nie pozostawiając mi wyboru.
- Pablo! – krzyknąłem głośno, znów wycofując się na bezpieczną pozycję – PABLO!
Usłyszał mnie za drugim razem. Spojrzał na mnie a ja z ulgą stwierdziłem, że jako jedyny z ekipy nie miał trzeźwe spojrzenie. Reszta ekipy obróciła się w moim kierunku i ze zdziwieniem obserwowała, ...