Sto lat młodej parze, czyli nigdy…
Data: 29.11.2020,
Kategorie:
Lesbijki
nieznajomy,
Zdrada
zemsta,
horror,
Autor: Agnessa Novvak
... torebki telefon i wybieram jedyny słuszny w tej sytuacji numer. Amelia odbiera praktycznie od razu, jakby specjalnie czekała na połączenie.
– Tak, jestem… Wiem, że miałam zadzwonić zaraz jak dojadę, ale uwierz, było straszne zamieszanie i… Nawet dobrze się czuje, tylko jestem jakaś taka zmachana… Sporo tańczymy, bawimy się i w ogóle… No zespół jest. I taka fajna wodzirejka, która super prowadzi zabawę… Ale jak to ładna? A bo ja wiem? Nie przyglądałam się jakoś specjalnie… No daj spokój, przecież wiesz, że ja… Amelia, przestań! Sama mnie namawiałaś na ten wyjazd! Mówiłaś, że to taki dobry przyjaciel i na pewno będę żałowała, jak się z nim nie wybiorę… To teraz się zrobiłaś zazdrosna, co? Trzeba było o tym myśleć wcześniej, a nie… Tak, oczywiście, dopowiadaj sobie! Myślisz, że co, ja tu będę jakieś lachony wyrywała? Przecież to ty masz wolną chatę i możesz sobie sprowadzić kogo ci się żywnie podoba bez kontroli, a do mnie się dowalasz… A chuj cię to obchodzi, ile tych lachonów jest i czy są ładne! Tak, całe tłumy! I latają z gołymi cycami! Takimi zajebiście wielkimi! I cipkami na widoku też… No kurwełe, czy ciebie do reszty nie pojebało? Może se zrób jeszcze raz sama dobrze, to ci przejdzie… Amelia… Amelia?!
Wpatruję się w wygaszony ekran z narastającą gwałtownie irytacją. Złością. By nie powiedzieć niekulturalnie… a, pierdolić, jebać i co tam do pizdy jeszcze – ostrym wkurwem. Zwłaszcza że kątem oka zauważam najwyraźniej niezrażonych moim pokrzykiwaniem amatorów mocnych ...
... wrażeń, którzy nieźle sobie używają dosłownie kilkanaście metrów dalej, ledwie schowani za altanką. Aha, schowani, na pewno! Nawet nie starają się być cicho, tylko bez skrępowania pieprzą się jak króliki po panzerschokoladzie. I idę o zakład, że jeszcze nie tak wcale dawno każde z nich siedziało przy innych stolikach i ze zdecydowanie innymi osobami towarzyszącymi. A ja się mam przejmować może i sprośną, lecz w gruncie rzeczy niewinną myślą…
Po raz już nie setny a co najmniej tysięczny, i nie w ciągu godziny a najwyżej kwadransa, stukam nerwowo paznokciami w telefon, zerkając spode łba na rozkręcające się dookoła naprawdę niezłe bachanalia. W międzyczasie zdążyłam przydybać kolejne dwie pary kołyszące autami na parkingu, trzecią okupującą kabinę w kibelku damskim, czwartą wychodzącą z męskiego i piątą… za drzewem. Tak po prostu. Będący całkowicie na widoku facet w średnim wieku stał sobie jak gdyby nigdy nic oparty plecami o rozłożysty kasztan, a jakaś młódka klęczała przed nim i robiła laskę z takim zaangażowaniem, jakby zależały od tego losy świata. A co najdziwniejsze, wcale nie wydało mi się to jakieś nienormalne!
Ba, po ledwie chwili namysłu nie dość, że wciąż nie wydaje, to jeszcze nabieram coraz większej ochoty na wzięcie z nich wszystkich przykładu. Tym bardziej że przyuważyłam także i Arka, przemykającego w kierunku najbliższych zarośli w towarzystwie dość korpulentnej lisiczki, a na sali zamiast zapiętych równiutko pod szyjami krawatów, wyprasowanych sukien i ...