1. Sto lat młodej parze, czyli nigdy…


    Data: 29.11.2020, Kategorie: Lesbijki nieznajomy, Zdrada zemsta, horror, Autor: Agnessa Novvak

    ... palcem wodzirejkę. Na gotujący się gniewnie tłum. Na to, co w czasie jazdy opowiedział mi Arek, a co nagle i zupełnie nie wiadomo skąd oraz dlaczego sobie przypominam…
    
    Nie mam jednak czasu dłużej się nad tym rozwodzić, gdyż główna bohaterka dramatu nagle odskakuje w tył i z głośnym pluskiem znika pod wodą, pozostawiając po sobie jedynie rozchodzące się koliście fale. Spoglądam to na stojącą z otwartymi ustami Asię, to na równie zdezorientowane towarzystwo, gdy wtem już niemal zupełnie uspokojona tafla na powrót się burzy.
    
    Powoli, centymetr po centymetrze, wśród wściekle wrzącej piany, nad wodę unoszą się włosy. Już nie równiutko przyczesane i lśniące złotem, a posklejane błockiem w ohydne kołtuny. Prześwitująca spod nich skóra nie jest gładka, tylko pokryta sinymi liszajami. Nędzne pozostałości ślubnej sukni zwieszają się strzępami ze skręconego w nieludzkiej pozie, epatującego wystającymi kośćmi ciała. Strasząc nędznymi resztkami brudnych koronek, perełek i sama nie wiem, czego jeszcze.
    
    Prawa ręka – bo lewa wisi bezwładnie, urwana na wysokości łokcia – wyciąga z wody ociekający kształt rozmiaru mniej więcej człowieka… Nie! Nie mniej więcej, tylko dokładnie! Unosi go ponad głowę tak lekko, jakby nic nie ważył, po czym ciska na deski pomostu z głuchym trzaskiem.
    
    Choć próbuję nie dopuścić do siebie tego niezaprzeczalnego faktu, ale nagle pojmuję, co widzę. Czy raczej kogo. Zbyt dobrze zapamiętałam kręcone włosy, charakterystyczny żakardowy garnitur i niemniej ...
    ... rzucający się w oczy, wzorzysty krawat, by nie rozpoznać ich nawet z odległości tych kilkunastu kroków.
    
    Przejmującą ciszę przerywa dobiegający niczym z dna studni, skrzeczący nawet nie głos a bardziej potępieńczy jęk:
    
    – A teraz masz swój prezent, lafiryndo! Z najszczerszymi życzeniami wszystkiego dobrego na nowej drodze życia! Od pierwszej żony dla drugiej… i tym razem na pewno ostatniej! Bierz wszystko, na co zasłużyłaś!
    
    Zaciśnięta pięść nagłym ciosem wybija dziurę w klatce piersiowej, po czym jednym ruchem wyszarpuje spomiędzy połamanych żeber czarne, oślizgłe, jakby wciąż bijące… i rzuca nim wprost w pannę młodą, trafiając w sam środek już wcale nie tak białej sukni.
    
    Maniakalny, mogący dobiegać równie dobrze z rozszarpanego gardła co z pozbawionych warg ust śmiech, roznosi się dokoła coraz głośniej i głośniej, aż muszę przysłonić uszy dłońmi. Potworne spojrzenie martwych, migoczących jaskrawozielonym ogniem oczodołów, zmusza mnie do odwrócenia wzroku. Lodowaty pot przerażenia spływa po drżących z przerażenia plecach.
    
    Jedna po drugiej lampy pękają z trzaskiem, sypiąc dokoła iskrami, aż wreszcie wszystko dookoła zalewa ciemność.
    
    Podnoszę się ostrożnie. Czyżbym zemdlała? Najwidoczniej tak. I sądząc po tym, co dzieje się wokół, nie ja jedna. Asia też jest wyraźnie zdezorientowana, nie wspominając o gościach, rozglądających się trwożliwie. Podobnie jak i oni, próbuję nie spoglądać na pomost, lecz nie jestem w stanie się powstrzymać. Zdecydowanie zbyt wyraźnie widzę ...