Walka z wiatrakami cz. III
Data: 03.07.2019,
Autor: valkan
... zostaje i nigdzie nie wychodzi, argumentując złym samopoczuciem. Zbyt dobrze go znałem i wiedziałem co ma w planach. Oczywiście z jego samopoczuciem wszystko było dobrze, po prostu chciał sprowadzić sobie panienkę i dymać ją całą noc. Stwierdziłem, że mogę iść z Agatą sam, przecież to nic złego, zwyczajne wyjście do baru. Pójdę, wypije kilka piw, pogadamy i wrócę do siebie.
I tak zrobiłem. Poszliśmy do knajpy, zajęliśmy stolik w ciemnym rogu sali. Agata usiadła obok mnie i dużo o sobie opowiadała. Zadawała mi też pytania o mnie, o moim życiu prywatnym i planach na przyszłość. Gdy opowiedziałem dowcip to roześmiała się słodko, odrzucając głowę do tyłu. Zapach jej perfum był ostry ale przyjemny. Tak samo jak ona. Agata była pełna życia, śmiała się, żartowała i widać było, że niczego się nie obawiała. Po kilku następnych kolejkach zauważyłem, że coraz odważniej ze mną flirtuje. Niby przypadkiem otarła swoją dłonią po moim przedramieniu, a ja nie cofnąłem ręki. Zarumieniła się, przygryzła dolną wargę i przysunęła jeszcze bliżej. Zmieszałem się i postanowiłem to skończyć.
- Wiesz, zrobiło się późno – odstawiłem szklankę i wstałem. – Dlatego muszę już iść.
- Wystraszyłam cię? Przepraszam, nie idź jeszcze, miło się gada. To teraz ja postawię kolejkę.
Zastanowiłem się i postanowiłem zostać jeszcze chwile.
Zostaliśmy o wiele za długo. Agata miała mocną głowę, ja zresztą też.
Wracając do bazy sam miałem „bałagan” w głowie, a jeszcze do tego musiałem wziąć Agatę pod ...
... ramię, bo nieco się zataczała.
Gdy zatrzymaliśmy się pod drzwiami do mojego baraku, pod wpływem impulsu zaprosiłem Agatę na rozchodniaczka do siebie. Zgodziła się od razu, a ja nie wiedziałem jak wielki popełniłem wtedy błąd.
Mój barak był urządzony bardzo po spartańsku, miałem niewiele rzeczy. Jedynymi cennymi dla mnie przedmiotami były: laptop i stojące obok niego zdjęcie Majki.
Agata rozglądała się przyćmionym wzrokiem po wnętrzu, by zatrzymać spojrzenie na zdjęciu.
- To pewnie ją tak bardzo kochasz – stwierdziła.
- Tak… - odpowiedziałem i wyciągnąłem z półki na wpół wypitą flaszkę podłej whisky.
Agata zaczęła cicho chichotać.
- O co ci chodzi?
- Hahaha – wybuchła podpitym śmiechem. – Nie sądzisz, że to śmieszne? Ona jest tak daleko stąd, a ty pijesz tu ze mną whisky sam na sam.
- Nie wiem co w tym śmiesznego – powiedziałem, ale patrząc na jej rozbawienie nie mogłem się nie roześmiać.
- Nieźle dałaby ci popalić, gdyby to zobaczyła.
- Pewnie przestałaby się do mnie odzywać.
Naszym śmiechom nie było końca, a Agata prawie popłakała się ze śmiechu.
Stuknęliśmy się szklaneczkami i wypiliśmy jednym haustem.
- Jak to dobrze czasami rozluźnić się w towarzystwie takiego faceta jak ty.
- A co, takie ze mnie ciacho? – powiedziałem śmiejąc się.
- Eh, twoja kobieta nawet nie wie jakie ma szczęście.
- Przesadzasz, jestem tylko zwykłym żołnierzem.
- Dla niektórych jesteś kimś zupełnie więcej niż tylko żołnierzem – zrobiła pauzę i po ...