Księżycowy króliczek, czyli wsadź se te…
Data: 20.12.2020,
Kategorie:
Oral
prysznic,
squirt,
japonka,
wulgaryzmy,
Autor: Agnessa Novvak
... tym razem powstrzymał się od przekleństwa – zawsze bym grzebał w Pastuchu* twojego szefa albo Merolu* wójta za psi chuj, bo od nich „uuu to nie można brać piniendzy, bo tacy ważni, bo coś załatwią w zamian, uuu”! – podsumował z przesadną parodią. – Albo robił E-trzy-śmiecie* kumpli, co to na flachę mieli zawsze, ale żeby mi oddać za robotę gruza, to nie. To wy żeście sobie wymyślili taką przyszłość, nie ja! Wy! – Wskazał oboje palcem.
– A co ty sobie myślisz, że nam było łatwo? – Tym razem to matka się wtrąciła. – Pamiętasz, jak było. Ilu naszych, i twoich zresztą też – odpowiedziała gestem na gest – znajomych tak się chwaliło, że ich dzieci do miasta wyjechały, żeby się uczyć i karierę robić! I po paru latach albo wracali z gołą dupą, albo siedzą do dzisiaj na zmywakach, albo w magazynie po nocach robią, albo sama nawet jeszcze nie wiem co, bo nikt się do nich nie przyznaje! A ty miałeś szansę na dobre życie! Miałeś warsztat, miałeś zawód, miałeś taką dobrą dziewczynę! – Wzniosła teatralnie oczy ku niebu. – I co? Źle ci z nią było? Ty wiesz, jak ona to przeżyła? Taka była zawsze miła, zawsze „dzień dobry, proszę, przepraszam”, a teraz się szlaja z kim popadnie!
Miał ochotę odburknąć, że puszczała się znacznie wcześniej, ale ugryzł się w język. Zwłaszcza że choćby chciał, nie mógł odmówić racji niemal wszystkim pozostałym oskarżeniom.
Przecież to on sam i z własnej, nieprzymuszonej woli, porzucił wspomnianą dziewczynę, kolegów i rodzinny interes, sprzedał wszystko, ...
... co miał i wyjechał szukać szczęścia. Tyrał po nocach i bez umowy, spał na waleta i trzy razy oglądał każdy grosz, nieraz mając do wyboru: albo kupić chleb i pasztetową, albo dorzucić się do rachunków. I mimo że z czasem sytuacja zaczęła zmierzać ku lepszemu, i tak rzeczywistość wciąż mocno rozmijała się z oczekiwaniami.
Aż w końcu, będąc na ostatniej prostej wiodącej ku ostatecznemu porzuceniu wielkich marzeń, trafił na nią. Na kobietę, która odmieniła całe jego życie. Na chodzący ideał, o którym nigdy nawet nie śnił. Na samo jej wspomnienie tylko westchnął ciężko, przetarł spoconą twarz dłońmi i powtórzył, tym razem znacznie spokojniej:
– Wystarczy! Przestańmy wreszcie do tego wracać, dobra? Co się stało, to się nie odstanie. Ja zrobiłem swoje, wy swoje, ja mam pretensje do was, wy do mnie. Trudno. Ale Usagi w to, kurwa – tym razem zaklął przez zęby – nie mieszajcie. Choćby nie wiem co! Ile ja jej zawdzięczam, to nawet se sprawy nie zdajecie. Może kiedyś wam powiem? – Przywołał mimowolnie pewne wspomnienia i uśmiechnął się lekko do siebie, jednak szybko uciął chęć zwierzeń. – A na razie przynajmniej postarajcie się być mili. Tyle chyba możecie zrobić, co? Dobra, może faktycznie mogłem przyjechać sam i pogadać se z wami najpierw we trójkę, ale już się stało! – westchnął bardziej sam siebie, chcąc zakończyć dyskusję możliwie szybko. – To na razie wrócę do siebie, a potem się przedzwonimy. Niedługo święta, to będzie okazja, żeby się zobaczyć. Może jak będzie choinka i ta… ...