-
Kroniki Wampirów (I). Wieczna Wojna
Data: 23.12.2020, Kategorie: wampir, Fantazja Autor: Megan_Star
... zmysłów. Wyszczerzyłem się jeszcze bardziej. Nie byłbym Simphsonem gdybym nie wykorzystał takiej sytuacji. Cicho podszedłem do niej od tyłu. Złapałem ją za włosy i odchyliłem jej głowę do tyłu. - Ałaa. – pisnęła łapiąc minie obiema rękami na dłoń. – Puszczaj idioto! - Gdzie są twoi bracia? – zakpiłem. Spojrzała mi głęboko w oczy. Była wściekła. Czułem jej mocny zapach. Każda młoda wampirzyca pachnie tak ponętnie, a jednak jej zapach był wyjątkowy. Pachniała jak owocowa guma do żucia. - Puszczaj bydlaku. – szarpała się bardziej niż Bianka. Wiedziałem, że jeśli teraz ją puszczę połamie mi ręce. Jej matka jest zapewne najgroźniejszą kobietą jaką znam. Mojemu bratu o mało nie rozgniotła głowy, gdy wdał się w bójkę z Toliverem. Ja miałem mały zatarg z Markusem. To było chyba w czwartej klasie podstawówki. Popodbijaliśmy sobie wtedy oczy. Musiałem zmienić szkołę. - Jakoś nikt nie występuje w twojej obronie. – wysunąłem kły i uśmiechnąłem się upiornie. Szarpnęła się mocno. W moją stronę poleciało jeszcze parę epitetów, których powtarzać nie wypadać. Jej bursztynowe oczy był pełne złości. - Puść ją! – z mroku wyszedł Markus. Miał wysunięte kły. Jego przewaga polegała na tym, że ja miałem jedną parę ostrych i długich kłów, a on miał dwie tyle, że krótsze. Szarpnąłem Dianę mocno za włosy, aż pisnęła. – Jesteś głuchy? Mam ci z dupy nogi powyrywać? - Nie trzeba. – uśmiechnąłem się do niego. Oboje mieliśmy po osiemnaście lat, ale zawsze wydawało mi się, że jestem ...
... o lata świetlne mądrzejsze. - Puszczaj ją?! – warknął. - Co jeśli odmówię?! – miałem ochotę się z kimś pobić. Markus był idealnym kandydatem. W odpowiedzi na moje pytanie prychnął jak rozwścieczony kotek. – W takim razie podejdź i zmuś mnie do tego bym ją puścił. Szarpnąłem Dianę jeszcze raz. Krzyknęła cicho. Widziałem jak łza spływa jej po policzku. Nic dziwnego. Chyba każda laska ryczała by, gdyby ktoś z taką siłą szarpał ją za kudły. Zawsze byłem brutalny. W szkole nikt nie śmiał do mnie podskakiwać. Nie wliczając Alexa, Markusa i tych krwiożerczych Klonów. - Dość! – z mroku wyszedł Toliver. – Puść ją Quin. Chyba, że chcesz stracić wszystkie palce. Kurwa! Szkoda, że przylazł. Z nim wolałem nie zadzierać. - Wieczna wojna trwa. – zza drzewa wyszedł Nicolas. Mój starszy brat był o rok starszy od Tolivera. Stanął koło mnie i posłał Andrewsą wściekłe spojrzenie. – Wszystkie chwyty dozwolone. Czy to nie twoje słowa? - Nie obracaj kota ogonem! – syknął. - Ha ha. Oj Toliver. Jesteście tak opiekuńczy dla swojej siostry. Co byście zrobili gdyby musiała zostać jedną z Simphsonów? – Nicky spojrzał na nich swoimi czerwonymi oczami. Uśmiechnąłem się na myśl, że tak ślicznotka mogła by być moja, ale mógł mieć na myśli siebie. Toliver napiął wszystkie mięśnie. - Puśćcie Dianę! – warknął. - Dobra. – Nicolas spojrzał na mnie. – Puść ją. Kiedy indziej ją dorwiesz. Markus ostatkiem sił powstrzymywał się przed tym by się na mnie nie rzucić. Pochyliłem się ...