Coś ze mną chodzi
Data: 05.07.2019,
Kategorie:
tajemnica,
Zdrada
Autor: Nazca
Dzień zaczynał się znakomicie.
Razem z ukochaną byliśmy spleceni w miłosnym uścisku, oddając się pościelowym sportom. Zawody zaczęliśmy od nagich zapasów, siłując się niczym greccy herosi i ustalając zwycięzcę dzisiejszego dnia. Przegrałem z kretesem, a moja lepsza połówka w nagrodę dosiadła mnie niczym rumaka. Zaczęła rozkoszną jazdę spokojnym stępem, stopniowo przyśpieszając do kłusa, by wreszcie płynnie przejść do szaleńczego galopu. Zatraciwszy się podczas jazdy, już usatysfakcjonowana treningiem, oddała mi inicjatywę, a ja zakończyłem zabawę pokazem strzelectwa.
Jak zawsze trafiałem do celu.
Odkąd miesiąc temu razem zamieszkałem wspólnie z Igą w wynajętym mieszkaniu, regularnie oddawaliśmy podobnym uciechom o różnych porach dniach. Moja dziewczyna była wspaniałą osobą. Inteligentna, atrakcyjna, z poczuciem humoru, zawsze pogodna co świetnie wpływało na mój nastrój i nasz związek. Nigdy się nie kłóciliśmy, a wszelkie spory rozwiązywaliśmy spokojnymi rozmowami, nie mieliśmy przed sobą tajemnic. Byłem przekonany, że odnalazłem tę jedyną, z którą spędzę resztę życia.
I z całego serca pragnąłem, by tak się stało.
Pracowałem w straży pożarnej i często dyżury wypadały mi także w weekendy. W ten poniedziałek zakończyłem właśnie swój "tydzień" pracy i rozpoczynałem "weekend". Niestety moja dziewczyna wychodziła do pracy, a mnie pozostało czekać, aż moja luba wróci do domu. Nie znosiłem jednak bezczynności i postanowiłem wykorzystać wolny czas, by zrobić małe ...
... porządki w mieszkaniu i przygotować jakiś ambitniejszy obiad. Chciałem zrobić małą niespodziankę dla mojej Igi.
Tak więc rankiem sprzątałem, prałem oraz myłem doprowadzając nasze przytulne gniazdko do przyjemnego ładu. Następnie wyskoczyłem do sklepu na małe zakupy. Miałem zwyczaj wchodzić na swoje szóste piętro po schodach, dbając o dobre zdrowie i kondycję. Wracając jednak do mieszkania coś skłoniło mnie do skorzystania z windy.
Ta błaha z pozoru decyzja jak się okazało miała mieć poważne konsekwencje...
Wsiadłem do windy i już ją zamykałem, gdy usłyszałem kobiecy krzyk.
- Proszę zaczekać! - W ostatniej chwili zatrzymałem się i wyjrzałem na zewnątrz. Na korytarzu stała kobieta szamocąca się z dużym, kawałkiem drewna. Widząc damę w potrzebie, błyskawicznie zareagowałem ignorując jej zapewnienia, że da sobie radę. Ująłem drewniane ustrojstwo i zapakowałem je do windy.
- Dziękuję bardzo - kobieta z kruczoczarnymi włosami miała czarujący uśmiech - Jestem Roksana - dodała wyciągając ku mnie swoją drobną rękę.
- Radek - odpowiedziałem ściskając jej dłoń.
Dowiedziałem się, że mieszka na ostatnim piętrze i oczywiście nie omieszkałem jej pomóc z ciężkim bagażem.
Po kilku minutach już siedziałem w jej mieszkaniu, częstowany przez kobietę pachnącą kawą. Mogłem jej się nieco lepiej przyjrzeć. Z pewnością było starsza ode mnie, lekko przekroczywszy trzydziestkę nadal prezentowała się interesująco. Była zgrabna, miała ładne rysy twarzy, długie, ciemne włosy. Biła od ...