Coś ze mną chodzi
Data: 05.07.2019,
Kategorie:
tajemnica,
Zdrada
Autor: Nazca
... niej specyficzna pewność siebie. Natychmiast wypytała się mnie jak długo tu mieszkam, czym się zajmuję, nie zapomniała też dowiedzieć się czegoś o mojej dziewczynie.
- Pewnie zastanawiasz się po co mi w mieszkaniu taki drewniany kloc? - Roksana usiadła naprzeciwko mnie, wpatrując się teraz we mnie swoimi czarnymi oczami.
- Hmmm, sądząc po wystroju mieszkania - nie miałem wątpliwości, w całym pomieszczeniu dominowały starocie, a brakowało sprzętów elektrycznych - masz artystyczną duszą? Rzeźbisz? A może jesteś... Stolarzem? - dodałem puszczając do niej oczko.
- To pierwsze. Lubię sobie porzeźbić w drewnie - Roksana wstała z krzesła - chodź, zobaczysz moje rzeźby.
Nigdy nie interesowałem się sztuką, jednak skoro już byłem w jej mieszkaniu postanowiłem zerknąć na jej twórczość.
Kobieta zaprowadziła mnie do pokoju, spełniającego funkcję jej pracowni. W ciemnym pomieszczeniu panował twórczy chaos i specyficzna atmosfera, której nie potrafiłem określić. Wszędzie leżały porozrzucane drewniane figurki jakichś kreatur. Dojrzałem drewnianą postać faceta z trzema twarzami, gołą babę z rogami na głowie i jakiegoś krasnoluda z ponad naturalnie dużym fallusem. Gdzie nie spojrzałem, leżały same kreatury wystrugane w drewnie, do kompletu brakowało tylko Pinokia...
Laska ma spaczoną psychikę, pomyślałem.
Wszędzie też walały się narzędzia, a warstwa kurzu przekraczała uznawane przeze mnie wartości. Całość sprawiała wrażenie jakby nikt tu nie zaglądał od wielu ...
... tygodni.
- Imponujące - skłamałem. Po czym starając się być grzeczny, udałem zainteresowanie - sama to wszystko zrobiłaś?
- Oczywiście - Oczy Roksany zalśniły, a usta rozpromieniły się w szerokim uśmiechu - naprawdę ci się podoba? Zazwyczaj moje dzieła budzą raczej mieszane odczucia...
- Nigdy nie widziałem nic podobnego... - Teraz byłem szczery.
- Mógłbyś wybrać sobie jedną figurkę i zebrać do domu! - Kobieta była wyraźnie podekscytowana moim fałszywym zainteresowaniem.
No tak, pięknie, wyobraziłem sobie wykrzywioną minę Igi, gdy patrzy na jedną z tych maszkar.
- Nie mogę, na pewno się sporo warte... - Musiałem się jakoś wykręcić, byłem przekonany, że tylko debil zapłaciłby za coś tak paskudnego. W pomieszczeniu panowała jakaś dziwna atmosfera, czułem się jakoś nieswojo i zapragnąłem stamtąd wyjść. Moja nowa znajoma miała jednak inne plany...
- Mam coś jeszcze, coś co cię zainteresuje! - Roksana chwilowo porzuciła pomysł wciśnięcia mi jednego z tych potworków. Kobieta podeszła do kąta, gdzie kryła się jeszcze jedna, duża rzeźba zasłonięta pokrowcem.
Nie bawiąc się w zbędne ceremoniały błyskawicznie odsłoniła swoje "największe" dzieło.
- Matko przenajświętsza! - krzyknąłem i odruchowo odskoczyłem do tyłu. Moim oczom ukazała się groteskowa rzeźba baby, jakby zrośniętej z pniem drzewa. Zapragnąłem się stamtąd ulotnić.
- Świetnie - entuzjazm Roksany się wzmagał - tak, to nasza matka! Wielka Bogini! Dawczyni wszelkiego życia - kobieta podeszła do rzeźby i ...