Oaza
Data: 31.12.2020,
Kategorie:
Zdrada
Romantyczne
Autor: Pavo
... żebym przez ostatnie dni miał wiele okazji do śmiania się.
Atmosfera nie zgęstniała, ale zdecydowanie zmieniła się. Paweł przeniósł spojrzenie z Klaudii w jakiś nieokreślony punkt na podłodze. Ona sama doceniła znaczenie tego co przed chwilą powiedział i zamilkła na chwilę, również wpatrując się w przestrzeń. Przez chwilę trwali w ciszy.
W końcu zdecydowała się ją przerwać.
- To jak tam ostatnie dni? – pytanie, niby zdawkowe, niby zadane od niechcenia, było sygnałem że skończyli beztroskie pogawędki i zamierzali przejść do poważniejszych tematów.
- Jak zwykle – odpowiedział, nie zmieniając wyrazu twarzy. Kłótnie, przekleństwa, wyzwiska, złorzeczenie. Nic nowego. Nie mówmy o tym. A u ciebie?
- Też nic. Wszystko jak u ciebie. Nawet siniaków nie przybyło. Już trzeci tydzień z rzędu.
Ponowne milczenie.
- Uważam, że powinnaś pójść z tym na policję – wybąkał w końcu. Klaudia potrząsnęła piękną głową.
- To nie jest sprawa na żadną policję, tylko rzecz między nim a mną. Sama dam sobie z tym radę. Albo i nie.
Ostatnie zdanie sprowokowało go.
- „Albo i nie”? A co to ma znaczyć?! A jeśli znowu cię pobije tak jak kiedyś, tylko mocniej? Co jeśli się kiedyś nie obudzisz?!
Wpatrywał się w nią rozeźlony. Odwzajemniła spojrzenie, przekonana do swych racji.
- A ty pójdziesz z nosem?
- To co innego! – zaprotestował – Ja jestem mężczyzną, nie mogę przyznać się do tego, że bije mnie... zresztą, nikt mnie nie bije, zdarzyło się to tylko raz. A ja zachowałem ...
... się wtedy karygodnie. Nawet przeprosiła!
- Policzkuje cię.
- Niektóre kobiety tak mają. I nie jest to atak, tylko forma obrony.
- Obrony przed czym?! – teraz to ona się zdenerwowała – Sam nie wierzysz w to co mówisz!
- Tak? A ty wierzysz?
Zapanowała cisza. Wpatrywali się w siebie przez chwilę, po czym oboje spuścili wzrok.
- Przepraszam. Nie chciałem podnosić głosu.
- Ja też przepraszam. Też nie powinnam. Ale krzyczeliśmy, bo martwimy się o siebie nawzajem.
- Tak. Ale nie mówmy już o tym.
- Masz rację. Dajmy temu spokój.
To powiedziawszy, wyciągnęła ręce przed siebie. Paweł czekał chwilę, aż w końcu je uścisnął. Dłonie miała bardzo delikatne; zadziałały jak katalizator, rozlewając rozkoszne ciepło po całym jego ciele. Trzymał je przez chwilę, po czym przybliżył do ust i zaczął całować. Klaudia pochyliła głowę, zamykając oczy. Podobnie jak on, ostatnie kilka dni wyczekiwania odczuwała jako niekończącą się mordęgę.
Wstała z krzesła, na co on odpowiedział tym samym. Zbliżyli się do siebie i utonęli nawzajem w objęciach, pozwalając ustom stopić się w gorącym, wyrażającym tęsknotę pocałunku.
Na szczęście, teraz na cudowne kilka godzin mieli siebie na wyłączność. Nie zamierzali tracić ani chwili, całowali się długo i namiętnie, jednocześnie tuląc się tak mocno, jakby każde rozluźnienie uścisku mogło oddalić ich od siebie na zawsze. Wreszcie ręce Pawła powędrowały ku jej swetrowi; pomogła mu go ściągnąć, przytrzymując wisiorek w kształcie serca. ...