Oaza
Data: 31.12.2020,
Kategorie:
Zdrada
Romantyczne
Autor: Pavo
... nie – zakończył, przez chwilę naprawdę zastanawiając się nad moralną oceną swojego postępowania, nie potrafiąc jednak jednoznacznie go sklasyfikować.
Klaudia wpatrywała się w niego. Czuła, że odpowie właśnie w ten sposób.
- Kochasz Anetę. A ja kocham Marcina. Ale kochamy ich, bo kiedyś zaczęliśmy i nie potrafimy przestać, pomimo tych wszystkich okropnych rzeczy jakie nam robią. Chcielibyśmy, ale nie potrafimy. Wiesz jak to się nazywa? Toksyczna miłość.
Paweł skrzywił się słysząc to nielubiane przez siebie określenie.
- Tak... Być może. Ale potrafimy za to co innego – uśmiechnął się, gdyż ta myśl naprawdę sprawiała mu radość. – Potrafimy spotykać się ze sobą niepostrzeżenie, nie zwracając niczyjej uwagi i nie wzbudzając niczyich, ale to niczyich podejrzeń. Nasz system mógłby być wzorem dla wszystkich frajerów, którzy dają się przyłapać – uśmiechnął się jeszcze szerzej, widząc zdziwienie tymi słowami na twarzy Klaudii. – Poważnie! Przychodzę do ciebie, gdy mam zajęcia, które mogę opuścić. Aneta nie kontaktuje się z moimi znajomymi więc nigdy się nie dowie, że we wtorki i piątki nie ma mnie na uczelni, nie zachodzi też by odebrać mnie z zajęć. W dzień spotkania piszesz mi lakoniczny sms o treści „tak”, co oznacza, że dom jest wolny i bez przeszkód mogę przychodzić. Nawet gdyby Aneta podejrzała telefon zanim wykasuję wiadomość i numer z listy ostatnich kontaktów, mogę stwierdzić, że to pomyłka, jakaś nic nieznacząca wiadomość wysłana z obcego numeru. A poza tym okna ...
... mieszkania nie wychodzą na przystanek, więc mogę wsiadać w taki autobus jaki mi się podoba – zakończył, wyraźnie zadowolony z siebie.
Klaudia uśmiechnęła się lekko.
- Tak... A Marcin i tak jest w pracy dwanaście godzin dziennie i nigdy nie przyszłoby mu do głowy zadzwonić do mnie w trakcie dnia, a co dopiero tu przyjechać. Podobnie moja mama. A tata raczej nie wróci w parę godzin zza granicy. No i ja też nie mam w tym czasie zajęć na uczelni – zakończyli dyskusję w poczuciu pełnego bezpieczeństwa, że nikt nigdy nie zdemaskuje ich małego świata.
Parę chwil później Paweł już ubrany stał w korytarzu, z torbą na ramieniu, gotowy do wyjścia. Całowali się na pożegnanie; Klaudia nie mogła powstrzymać łez.
- Nie płacz – pocieszał ją, stwierdzając, że skoro ona okazuje słabość, to on nie może sobie na to pozwolić, choćby nawet bardzo chciał. – Za kilka dni znowu tu wrócę.
- Kilka dni – szlochała. – Jak nieskończoność. Tak bym chciała cię nigdy stąd nie wypuszczać...
W końcu jednak była do tego zmuszona. Jak zwykle szybko wypuściła go z domu, a on jak zwykle szybko wyszedł przed furtkę. Nie machali sobie na pożegnanie, nie żegnali się w progu – był to drobny, ale znaczący środek ostrożności. Jedyne na co sobie pozwalali to ostatnie spojrzenie, gdy Paweł szedł już na przystanek. Po ujściu kilku kroków patrzył na jedno z okien, gdzie wystawała Klaudia. Patrzyli na siebie aż nie znikał za rogiem kilka domów dalej. I zawsze towarzyszyła mu jedna myśl, i chociaż nigdy nie ...