Pani w czerni, czyli opowieść Agnessowo-JoAnnowo-majówkowa
Data: 31.12.2020,
Kategorie:
bdsm
femdom,
Brutalny sex
Autor: Agnessa Novvak
... strój w zgrabną kostkę i zaczynam masować plecy. Schodzę od karku, przez łopatki, po nasadę kręgosłupa. Obejmuję boki, sięgając aż ku brzuchowi. Gdy w końcu pozostaje mi już jedynie biust, ponownie proszę o pozwolenie. Pani ponownie mnie zaskakuje – zamiast kazać przejść naprzeciw niej, lub na przykład objąć od tyłu, obraca się ku mnie przodem i zakłada ręce aż za głowę, odsłaniając gładkie pachy.
Nie wytrzymuję. Przymykam powieki i oddycham głęboko, dosłownie trzęsąc się z podniecenia.
– Nie wstydź się! Przecież dobrze wiem, w jaki sposób na ciebie działam! Otwórz oczy, przyjrzyj mi się i podziwiaj! Mnie! Twoją Panią! A teraz rozbierz się do końca i wymasuj moje ciało. Calutkie! Mój biust, mój tyłeczek i moją… – Puszcza do mnie oczko i podnosi brodę tak, by odsłonić szyję. Ozdobioną sznurem czarnych pereł, zwieszającym się nisko na dekolt.
Każde dotknięcie nagiej, otulonej satynową pościelą skóry, wyzwala we mnie istną eksplozję emocji. Z początku mam nadzieję, że jakimś cudem opanuję wrzące pożądanie, lecz nie daję rady. Jakże oczekiwany cud nie nadchodzi. Czuję za to wilgoć, spływającą po udzie. Narastające drżenie dłoni. Gorąco buzujące w podbrzuszu. W końcu, gdy sięgam ku boskiemu łonu mojej Pani, pojmuję, że już nie jestem w stanie posunąć się dalej.
– Przepraszam, nie mogę! Wybacz Pani, że zawiodę twoje nadzieje i zaufanie, ale nie jestem już w stanie dłużej się powstrzymywać! Boję się, że za chwilę…
Zaciskam zęby, próbując opanować łzy wstydu, ...
... zbierające się w kącikach oczu.
Milcząco czekam na reprymendę. Wytłumaczenie. Naganę… Zrozumienie? Przeprosiny? Nie mam już nawet pojęcia, co. W zamian za to słyszę jedynie jedno słowo.
– Klęknij!
Momentalnie wykonuję polecenie.
– Podnieś głowę!
Tym razem się waham. Spoglądam na Panią, podnoszącą się z łóżka i stającą nade mną w rozkroku. Jest tak blisko, że czuję podmuch własnego oddechu, opływającego jej rozchyloną szeroko kobiecość. Pachnącą oszałamiającą mieszaniną słodyczy płatków róż oraz wściekle wrzącej żądzy. Błyszczącą nie tylko od olejku, ale także ściekającej po pofalowanych płatkach, gęstej namiętności.
– Cóż, nie mam zamiaru ukrywać, że spodziewałam się takiej ewentualności… Ale nie bój się, nie mam do ciebie pretensji i nie będę miała. Wiem przecież, że mnie nie zawiedziesz! Masz w sobie dość sił, żeby… co ja w ogóle plotę? – nagle spięty do tej pory głos staje się tak swobodny, jak chyba nigdy wcześniej, a jednocześnie buchający pożądaniem. – Wycałuj mnie! Rozumiesz, co to znaczy? Wyliż mi cipkę! I przeżyj orgazm! Krzycz, stękaj, zachlap pościel! Rób, co chcesz, ale nie przerywaj! Chcę tego! Pragnę! Tutaj i teraz! Pozwalam ci na to! Rozkazuję! Tak! Ooo taaak…
Przyznaję otwarcie, że nie zawsze zgadzam się z Panią. Czasami jedynie nieśmiało powątpiewam, innym razem bardziej otwarcie kontestuję jej decyzje czy poglądy, lecz tym razem muszę oddać sprawiedliwość – miała rację. Absolutną. Nawet nie stu-, a stujednoprocentową. We wszystkim.
Już ...